niedziela, 6 lipca 2014

10



* Emily's Pov*


Obudziłam się nad ranem wtulona w Justina. Uśmiechnęłam się lekko na widok chłopaka z potarganymi włosami,który podczas snu wyglądał jak niemowlę. Spojrzałam na zegarek przecierając jedno oko i skrzywiłam się widząc godzinę. Minęło kilka dni odkąd nie było mnie w szkole więc w końcu muszę do niej wrócić, nie chcę aby nauczyciele zaczęli się niepokoić przez to,że tak nagle zniknęłam. Wiecie jakie mogą być tego skutki...Wstałam powoli uwalniając się z ucisku szatyna po czym wolnym krokiem poszłam do łazienki i weszłam pod prysznic. Odkręciłam chłodną wodę bo właśnie tego potrzebowałam, a raczej moje ciało potrzebowało. Oparłam się o zimne kafelki a moje ciało przeszedł dreszcz. Przymknęłam oczy i odetchnęłam cicho. Będąc u Carmen bardzo tęskniłam za domem, to nie tak,że nie odpowiadało mi tamto miejsce, wręcz przeciwnie... Tamto miejsce było cudowne i zakochałam się w nim już na początku mojego pobytu ale przecież jest takie znane przysłowie "wszędzie dobrze ale w domu najlepiej". Tak było też ze mną, potrzebowałam powrotu do domu, do mojego pokoju, mojego łóżka i wszystkich rzeczy,które mnie tu otaczają. Po prostu tęskniłam za tym. Po kilku minutach wyszłam spod prysznica, osuszyłam włosy ręcznikiem a drugim owinęłam swoje ciało. Wróciłam do pokoju, Justin nadal spał wtulony w moją poduszkę. Podeszłam bliżej patrząc na niego z uśmiechem a ten wymamrotał jakieś niezrozumiałe słowa marszcząc nos na co zachichotałam cicho. Okryłam chłopaka kołdrą, całując go przy tym delikatnie w ramię, które pokrywały tatuaże. Cholernie je uwielbiam, za każdym razem gdy Justin chodzi bez koszulki nie mogę oderwać od nich wzroku. Zawsze znajdę w nich coś nowego co bardzo mnie zaskoczy. Zaczęłam przeglądać swoje ubrania a po chwili usłyszałam głos Justina.
- Wcześnie wstałaś. - Stwierdził zaspany przecierając swoje oczy po czym usiadł na łóżku ziewając.
- Tak ale to tylko dlatego,że muszę iść do szkoły. - Mruknęłam cicho wyjmując z szafy spodnie. Wiedziałam,że mój pomysł z powrotem nie spodoba się Justinowi ale przecież nie mogę wiecznie się ukrywać siedząc w domu.
- A-ale jak to? - Szatyn zmarszczył brwi patrząc na mnie po czym wstał z łózka i podszedł do mnie.
- Umowa była inna Emily. Wiesz,że muszę mieć Cię na oku a w szkole to jest niemożliwe więc zostajesz w domu. - Westchnęłam cicho odwracając się w jego stronę po czym złapałam jego dłoń.
- Justin nie mogę się wiecznie ukrywać. Ja już wariuję przez to siedzenie w domu. Nie mogę wychodzić, z nikim się kontaktować...To mnie przytłacza, nie potrafię tak. - Mruknęłam cicho spuszczając wzrok. Chwilę staliśmy w ciszy dopóki Justin nie wypuścił głośno powietrza przymykając oczy.
- Boję się,że gdy będziesz w szkole to nie będę w stanie Cię ochronić. - Wychrypiał zakładając kosmyk włosów za moje ucho. Podniosłam wzrok i spojrzałam na szatyna zagryzając wargę.
- To jest szkoła Justin, tam nic mi nie grozi. Jestem tam bezpieczna, przecież dobrze o tym wiesz. - Powiedziałam marszcząc brwi po czym przybliżyłam się do chłopaka i trąciłam nosem jego brodę. Justin jest ode mnie prawie wyższy o głowę co jest dla mnie zabawne a zarazem takie urocze. To jest jak w filmach podczas scen romantycznych gdy dziewczyna staje na palcach aby pocałować chłopaka, bo ten jest od niej dużo wyższy.
- Nie wiem, Emily...- Pokręcił głową i zacisnął wargi gładząc mnie po policzku po czym złączył nasze czoła zaciskając szczękę.
- Obiecasz mi,że będziesz na siebie uważała i jeśli coś Cię zaniepokoi to zadzwonisz do mnie? - Spytał patrząc na mnie z troską. Kiwnęłam głową z lekkim uśmiechem i musnęłam jego wargi. Szatyn uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło po czym odsunął się ode mnie.
- Pójdę zrobić śniadanie. - Mruknął z lekkim uśmiechem i wyszedł z pokoju. Westchnęłam cicho z uśmiechem po czym schyliłam się i wyjęłam swoją torbę spod łóżka. Zaczęłam szukać w niej swojego telefonu jednak nie mogłam go znaleźć więc wysypałam całą zawartość torby na dywan. Uśmiechnęłam się biorąc do ręki komórkę po czym usiadłam na podłodze opierając się o łózko i zaczęłam przeglądać nieodebrane połączenia. Tak jak myślałam,Kate próbowała się do mnie dodzwonić aż trzydzieści razy podczas mojej nieobecności. Mogłam ją poinformować,że muszę wyjechać. Pewnie jest cholernie zła,że o niczym jej nie powiedziałam, ale przecież nie mogłam. Postanowiłam nie dzwonić do niej, lepiej będzie jeśli wyjaśnię jej wszystko w szkole. Po kilkunastu minutach wyszłam z pokoju. W powietrzu unosił się zapach świeżo zaparzonej kawy,jajecznicy oraz bekonu. Muszę przyznać,że ten chłopak z każdym dniem zadziwia mnie coraz bardziej. To jest facet, a po tej rasie można się spodziewać,że na śniadanie jedzą zimną pizzę sprzed dwóch dni i popijają ją piwem. Zachichotałam w duchu wchodząc do kuchni po czym zagryzłam wargę widząc Justina, stojącego w samych spodniach przy kuchennym blacie. Podeszłam do chłopaka i przytuliłam się do jego pleców z uśmiechem.
- Co tam słonko? - Spytał z uśmiechem patrząc na mnie przez ramie. Zachichotałam cicho rumieniąc się po czym stanęłam na palcach i złożyłam mokry pocałunek na jego karku.
- Ładnie pachnie. Nie wiedziałam,że potrafisz gotować. -
- Wielu rzeczy o mnie nie wiesz kochanie. - Zachichotał Justin odsuwając się po czym postawił talerze na stole i nalał kawy do kubków.
- Siadaj, musisz zjeść śniadanie. - Mruknął odsuwając przede mną krzesło. Usiadłam na krześle patrząc na Justina po czym podniosłam kubek i napiłam się kawy.
- Justin... wiesz może kiedy mój tata wróci? - Spytałam cicho odstawiając kubek po czym podniosłam widelec i zaczęłam grzebać nim na talerzu. Chłopak westchnął ciężko wpatrując się w stół i pokręcił głową zaciskając wargi. Tęsknię za tatą coraz bardziej, mam wrażenie,że wróci dopiero gdy sprawa z Luke'em się skończy. W sumie nie mogę zrozumieć,że zostawić swoją córkę samą, na pastwę losu. Rozmawiam z nim bardzo rzadko, może tylko raz w tygodniu. Częściej kontaktuje się z nim przez Justina i bardzo mi się to nie podoba, ponieważ chciałabym aby był w domu, ze mną...
- Bardzo chciałabym odpowiedzieć Ci na to pytanie Emily ale nie potrafię. - Westchnął cicho i spojrzał na mnie kątem oka po czym dotknął delikatnie mojej dłoni. Kiwnęłam głową z lekkim uśmiechem po czym złapałam jego dłoń i ścisnęłam ją. Szatyn podniósł moją rękę i przyłożył ją do swoich ust po czym pocałował delikatnie wierzch mojej dłoni przymykając oczy. Pewnie jestem kretynką ale czuję,że powoli zaczynam się zakochiwać. Po kilkunastu minutach siedzieliśmy już w samochodzie Justina, zapięła pas i oparłam głowę o zagłówek patrząc w okno. Chwilę jechaliśmy w ciszy, jednak gdy stanęliśmy na światłach Justin ją przerwał.
- Skoro między nami coś jest to chyba powinienem zaprosić Cię na randkę. - Mruknął cicho i oblizał wargi po czym spojrzał na mnie i uśmiechnął się lekko.
-Chyba tak - Mruknęłam z uśmiechem i zachichotałam cicho a następnie położyłam dłoń na udzie chłopaka. Justin spojrzał na swoje udo z uśmiechem za po kilku minutach zatrzymał się na parkingu przed szkoła. Rozejrzał się i westchnął cicho zagryzając wargę. Pocałowałam chłopaka w policzek z lekkim uśmiechem i rzuciłam zwykłe "do zobaczenia" po czym wysiadłam z samochodu zakładając torbę na ramie. Usłyszałam pisk Kate a po chwili poczułam na sobie jej ciężar.
- Zabije Cię! - Pisnęła przytulając mnie mocno, zachichotałam cicho próbując wyrwać się z objęć dziewczyny. Kate odsunęła się ode mnie po czym zlustrowała mnie wzrokiem i poprawiła włosy.
- Dlaczego nie odbierałaś? - Spytała kładąc dłonie na biodrach i zacisnęła wargi w wąską linię.
- Musiałam nagle wyjechać i zostawiłam telefon, przepraszam. - Mruknęłam poprawiając torbę na ramieniu. Dziewczyna westchnęła kręcąc głową i złapała mnie pod ramię a następnie zaczęła ciągnąć mnie w stronę budynku.
- Mam Ci tyle do opowiedzenia, nie uwierzysz co się działo przez te kilka dni! - Pisnęła ponownie podekscytowana na co zaśmiałam się cicho. Kate to totalna przekupa, bardzo ją za to kocham. Tym swoim ciągłym gadaniem zawsze poprawia mi humor, w sumie jestem do niej podobna. Też tyle gadam. Spojrzałam w stronę samochodu Justina, który nadal stał na parkingu. Szatyn obserwował nas uważnie, uśmiechnęłam się do niego zakładając kosmyk włosów za ucho a natychmiast ujrzałam cudowny uśmiech Justina.

______________________________________
Jak dawno nie dodawałam rozdziału, jeju! 
Ale mogę się wytłumaczyć...Ostatnio mam wrażenie,że już nikt nie czyta tego opowiadanie przez 
co tak długo nie dodawałam rozdziału. Dodatkowo przez rekrutację do szkół nie miałam głowy do pisania. 
Ale mogę się pochwalić,że zostałam przyjęta do liceum! :) 

Jeśli tu jesteście to oczywiście proszę o komentowanie!
Mam nadzieję,że rozdział wam się podobał no i...
DO NASTĘPNEGO! xoxo

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz