czwartek, 19 lutego 2015

27


*Justin's POV* 

Przyszedłem do Emily późnym wieczorem. Wszedłem do jej pokoju przez okno tak cicho jak tylko mogłem aby jej ojciec nic nie usłyszał. Ostatnią rzeczą jakiej teraz pragnąłem to konfrontacja z Tomem. Em leżała na swoim łóżku ze słuchawkami w uszach machając głową w rytm muzyki i przeglądając jakiś modowy magazyn. Uśmiechnąłem się na widok dziewczyny w skąpej piżamce i podszedłem do niej powoli kładąc dłoń na jej udzie. Dziewczyna pisnęła z przerażeniem podskakując i złapała się za serce patrząc na mnie po czym pokręciła głową wyciągając słuchawki z uszu. Zaśmiałem się cicho przeczesując włosy palcami i usiadłem na fotelu, który stał w kącie pokoju. 
- Myślałam,że kłamałeś mówiąc,że przyjdziesz. - Mruknęła odkładając wszystko na stolik nocny na co westchnąłem przymykając oczy i złapałem się za czubek nosa. 
- Czy kiedykolwiek nie zrobiłem tego co obiecałem? Dobra..nie ważne. - Uciszyłem ją gdy otworzyła usta aby coś powiedzieć, wstałem podchodząc do drzwi i zamknąłem je na klucz po czym podszedłem do łóżka i usiadłem na nim patrząc na dziewczynę.
- Przepraszam Emi,że Cię śledziłem ale po prostu bałem się. Bałem się,że coś Ci się stanie. - Wymamrotałem cicho łapiąc kosmyk jej włosów, który owinąłem delikatnie wokół palca. Dziewczyna przysunęła się do mnie i oparła czoło o moje ramie. 
- Niedługo bankiet Twojego ojca, musisz mi pomóc zdobyć kilka zaproszeń. - Szepnąłem wtulając nos w jej włosy i zacząłem upajać się jej zapachem. Mój ulubiony kwiatowy zapach, który zawsze na sobie miała. Szatynka spojrzała na mnie spod rzęs marszcząc brwi. 
- Proszę Cię nie pytaj, po prostu zrób to dla mnie. - Trąciłem nosem jej zaróżowiony policzek i przejechałem wargami po jej po czym złączyłem nasze usta. Emily podniosła się na kolana kładąc dłoń na moim policzku.
- Zaproszenia są w biurze mojego ojca na komisariacie. - Szepnęła przez pocałunek i polizała moją dolną wargę prosząc o wejście. Uśmiechnąłem się obejmując ją w pasie i rozchyliłem usta pozwalając jej na dominację. Zjechałem dłonią na jej nagie udo i zacisnąłem na nim palce odwzajemniając pocałunki. 
- Musimy się tam jakoś dostać. Załatwisz mi jego klucze? Musisz mi pomóc,maleńka. - Oderwałem się od niej i musnąłem delikatnie jej brodę patrząc w te cudownie niebieskie oczy.Dziewczyna kiwnęła niepewnie głową gładząc kciukiem moją skroń i odsunęła się. 
- Poczekaj tutaj. -Mruknęła wstając i poprawiła swoje ubranie po czym wyszła z pokoju. Nie było jej dosłownie dwie minuty, gdy wróciła pomachała mi przed twarzą pękiem kluczy jej ojca. 
- Dobra dziewczynka. - Oblizałem wargi z uśmiechem wstając i wziąłem od niej klucze podchodząc do okna. 
- A Ty gdzie? Idę z Tobą. - Mruknęła marszcząc brwi i założyła jedną z moich bluz. Pokręciłem głową grożąc przy tym palcem i podszedłem bliżej. 
- Nigdzie nie idziesz, zostajesz w domu. - Szatynka prychnęła i spróbowała wziąć klucze z mojej dłoni jednak podniosłem rękę tak,że nie mogła ich sięgnąć. Tupnęła nogą jak zdenerwowana pięciolatka na co zaśmiałem się cicho.
- I co? Nie możesz sięgnąć lilipucie? - Zaśmiałem się cicho kręcąc dokoła, wymachując przy tym kluczami. Emily weszła na łóżko marszcząc brwi i skoczyła na moje plecy wyrywając mi klucze na co zakląłem pod nosem upadając z nią na łóżko. Czy zauważyliście już jak bardzo uparta jest ta kobieta? Ona potrafi zabić tylko po to aby postawić na swoim. Nie powiem ale to kolejna rzec, która kręci mnie w tej dziewczynie. Wiem,że odpychałem od siebie Emily zgrywając totalnego dupka ale nie robiłem tego wszystkiego na serio. Kocham Ją ponad życie i to był jedyny sposób aby zapewnić jej bezpieczeństwo. 
- Dobra idziesz ze mną...ale jeden głupi ruch i wracasz do domu, zrozumiano? - Em pokiwała głową z uśmiechem obejmując mnie ramionami i nogami od tyłu po czym złożyła soczysty pocałunek na moim policzku na co zachichotałem. Po kilkunastu minutach byliśmy pod komisariatem. Stukałem nerwowo palcami o kierownicę ustalając plan dostania się do środka. To co robię w tym momencie jest bardzo niebezpieczne bo cholera, w budynku do którego mam się włamać siedzi wielu uzbrojonych gliniarzy. Oh...nawet nie myślę o tym co się ze mną stanie gdy mnie złapią. 
- Może po prostu podejdziemy od strony tej ciemnej uliczki, tam jest okno od biura taty. Ja wślizgnę się do środka i wyjmę zaproszenia a Ty będziesz stał na czatach? -Emily spojrzała na mnie po chwili i uśmiechnęła się dumnie. Pokręciłem głową z uśmiechem marszcząc brwi i odpaliłem papierosa, którego trzymałem w ustach. 
-Nie możemy tak bardzo ryzykować, maleńka. -  Dziewczyna wyrzuciła ręce w powietrze przewracając oczami i westchnęła ciężko. 
- A masz jakiś inny plan? Jak masz zamiar wdrapać się przez to małe okna? Wybacz ale Ty do najmniejszych nie należysz więc jest większa szansa na to,że Nas złapią a tego nie chcemy. Proszę Cię pozwól mi pomóc...- Jęknęła kładąc dłoń na moim udzie i pogładziła mnie po min. Westchnąłem wyrzucając papierosa przez okno i spojrzałem na nią surowym wzrokiem. 
- Coraz bardziej żałuję,że Cię ze sobą zabrałem. - Pisnęła z uśmiechem klaszcząc w dłonie i wysiadła  samochodu naciągając rękawy od bluzy i podreptała za mną pod budynek komisariatu. 

*Emily's POV*

- Okej, więc tak jak ustaliliśmy. Podnosisz mnie, wchodzę do środka, zabieram to czego potrzebujemy a potem spadamy. - Szepnęłam patrząc na Justina, który kiwał głową znudzony tym,że po raz kolejny musi słuchać tego samo. Jestem perfekcjonistką, nie moja wina,że chcę aby wszystko wyszło bez problemów. Może i to dziwne ale podoba mi się to zakradnie, wkradanie itd. W końcu robię coś zabronionego, coś czego nie mogłabym zrobić nigdy. Do czasu gdy Justin nie pojawił się w moim życiu nawet nie wyszłam z domu bez zgody rodziców. Wiem,że nie powinnam być zadowolona z tego,że znalazłam chłopaka przez którego robię nielegalne rzeczy tak jak włamywanie się na komisariat ale kurde...sami wiecie. 
- Justin wyżej...- Szepnęłam próbując podciągnąć się do góry i jęknęłam zrezygnowana opadając. Od jutra zapisuję się na siłownie, nie mogę być takim cieniasem. Jak tak dalej pójdzie to złamię się w pół nosząc tylko torbę na ramieniu. Oblizałam wargi biorąc głęboki wdech i stanęłam na ramionach Justina po czym z całej siły podciągnęłam się i wpadłam do środka biura mojego ojca. Gdy upadałam na podłogę strąciłam nogą stos książek stojących przy ściany co narobiło odrobinę hałasu. 
- Kurwa Em, uważaj. - Syknął Justin stojąc pod oknem, przewróciłam oczami siedząc pod ścianę i podeszłam na czworaka do biurka stojącego na przeciwko. W pokoju panowała totalna ciemność a sterta pudeł porozstawianych na około nie ułatwiała mojej pracy. Idąc przed siebie uderzyłam głową o krzesło stojące na przeciwko mnie na co syknęłam siadając na kolanach. Dzięki odrobinie światła z latarni, które wpadało do pomieszczenia ujrzałam zamkniętą szufladę biurka przy której od razu się znalazłam. Miałam przy sobie chyba z pięćdziesiąt kluczy,małe, duże, ze śmiesznymi nakładkami. Tylko do cholery skąd mam wiedzieć, który to klucz? Nerwowo wkładałam każdy klucz do zamka próbując tworzyć nieszczęsną szufladę gdy nagle usłyszałam męski głos pod drzwiami. 
 - Musze wziąć papiery, które zostawiłem na biurku Toma. - Pisnęłam cicho rozglądając się a następie w panice wlazłam pod biurko kuląc się tak bardzo jak mogłam. Gdy drzwi się otworzyły a do środka wpadło światło z korytarza zacisnęłam dłoń na ustach próbując nie wydobyć z siebie ani jednego dźwięku. Mężczyzna ciężkim krokiem podszedł do biurka i zaczął przeglądać wszystkie papiery leżące na nim, jego stopy były zaledwie kilka centymetrów ode mnie a mój wzrok utkwił tylko na kluczach zwisających z zamka, które lekko kołysały się. Po chwili brunet zrobił krok w tył i odetchnęłam w myślach gdy odchodził jednak ten zatrzymał się a moje serce stanęło w gardle. Przełknęłam ślinę siedząc nieruchomo pod biurkiem i wpatrując się w jego buty, mężczyzna złapał w palce breloczek przy kluczach ojca z uśmiechem a po chwili wyszedł. Słysząc zamykając się drzwi niczym torpeda wyskoczyłam spod biurka zabierając przy tym zaproszenia oraz klucze nie zapominając aby zamknąć biurko. Schowałam wszystko do dużej kieszeni bluzy i wyszłam przez okno wpadając w ramiona Justina. 
- Cholera, prawie Cię złapał. - Szepnął obejmując mnie a następnie złapał moją dłoń ciągnąć mnie w stronę samochodu. Wsiadłam do środka i schowałam twarz w dłoniach oddychając ciężko. 
- To było okropne. - Wymamrotałam łapiąc się za głowę po czym spojrzałam na Justina na co oboje wybuchnęliśmy śmiechem. 

__________________________________________


Hejka. Dawno mnie tutaj nie było.... Tęskniłam.. Mam nadzieję,że rozdział Wam się podoba bo mi chyba tak, ahaha. JUSTIN I EM CHYBA ZNÓW SĄ RAZEM YAY ASDFGHJLL. 
Teraz mam ferie wiec postaram się dodać następy rozdział w weekend, do następnego! xoxo 

KOMENTUJCIE!!! 

niedziela, 1 lutego 2015

26


*Justin's POV* 

Minął dokładny miesiąc odkąd nie spotykam się z Emily ale to nie znaczy,że odszedłem z jej życia. Każdego dnia sprawdzam czy jest bezpieczna, często przyjeżdżam pod szkołę czy wieczorem pod jej dom. Strasznie mi jej brakuje ale wiem,że postąpiłem słusznie.Ona zasługuje na kogoś lepszego, nie wiem jednak czy zdołam sobie poradzić z tym gdy ona znajdzie kogoś na moje miejsce. 
Westchnąłem cicho i potrząsnąłem głową odganiając wszystkie myśli o Emily po czym przejechałem na czerwonym świetle. Z Emi powiązany jest także Luke, jego też dokładnie sprawdzałem, każdy jego kolejny krok, wiem,że coś planuje, jednak dokładnie nie wiem co. Jednak znam osobę, która może znać odpowiedź na to pytanie. Po chwili zatrzymałem się przed starym magazynem, wysiadłem z samochodu rozglądając się i wszedłem do środka oblizując wargi. Urzęduje tu niejaki Parker i jego świta, można ich nazwać kolejnym miastowym gangiem jednak nie robią oni tak dużych problemów jak banda Luke'a. Rozejrzałem się po pustym pomieszczeniu i westchnąłem zrezygnowany kręcąc głową. Może i zwariowałem ale wiem,że oni utrzymują ze sobą dobry kontakt jeśli chodzi o interesy więc Parker może mi pomóc, ponieważ bardzo dużo wie o Luke'u i jego planach. Nagle tylne drzwi otworzyły się a do pomieszczenia wszedł wysoki, dobrze zbudowany brunet a na jego twarzy gościł szeroki, cwaniacki uśmiech. 
- Bieber co Cię do mnie sprowadza? - Spytał podchodząc do mnie i potarł swoje dłonie a następnie wyciągnął jedna w moją stronę, westchnąłem cicho chowając dłonie do kieszeni i spojrzałem w bok. Chłopak klasnął w dłonie z uśmiechem i założył je na klatce. 
- Niby mam Ci jakoś pomóc tylko do końca nie wiem jak. - Powiedział patrząc na mnie uważnie, spojrzałem na niego żując gumę i oblizałem wargi. 
- Chodzi o Luke'a, wiem,że coś kombinuje i chcę się dokładnie dowiedzieć co. - 
- A mam Ci to powiedzieć,ponieważ? - Zmarszczył brwi z uśmiechem. 
- To jest związane ze mną i z kimś dla mnie naprawdę bliskim. Musisz mi pomóc, to ostatnie wyjście. - Spojrzałem na chłopaka, który zaczął chodzić w kółko zastanawiając się. 
- Ach tak...coś mi świta, chodzi o jakąś Twoją nową suczkę, tak? - Zaśmiał się marszcząc brwi na co zacisnąłem pięść robiąc krok w jego stronę a ten podniósł dłonie w geście obronnym. 
- Wowow spokojnie panienko. - Mruknął i poklepał mnie po ramieniu abym szedł za nim po czym wyszedł na tyły budynku i usiadł na jednej ze skrzynek odpalając papierosa. 
- Powiem Ci to tylko dlatego,że Cię trochę lubię. Za dużo nie wiem, wiem tylko,że planuje jakieś podpalenie czy coś w tym stylu. Majaczył coś, swoją drogą słyszałem,ze ta niunia jest całkiem niezła. - Zaśmiał się zaciągając papierosem na co spojrzałem na niego groźnym wzrokiem. 
- Mówił coś o jakiejś wielkiej uroczystości, chyba związanej z jej ojcem..- Podrapał się po skroni marszcząc brwi i wzruszył ramionami. Zmrużyłem oczy myśląc i uderzyłem się w czoło. 
- Jej ojciec dostaje jakąś nagrodę za coś tam, będzie duży bankiet. Tom i Emily na pewno tam będą! - Spojrzałem wystraszony na Parkera i oparłem się o jedną z zardzewiałych beczek stojących przy ścianie. -
- Czy Ty mi w tym momencie mówisz,że on próbuje coś zrobił w miejscu gdzie będzie pełno glin? Kompletnie ochujał. - Zaśmiał się głośno kręcąc głową i wypuścił dym patrząc na mnie. 
- Pomogę Ci Bieber ale nie myśl,że za darmo. Ja pomogę Tobie a Ty mi, jasne? - Kiwnąłem głową wpatrując się w dal i zacisnąłem szczękę zakładając ręce na piersiach. Parkera znam od bardzo dawna ponieważ kumplował się kiedyś z moim bratem,wbrew pozorom to spoko gość i można mu zaufać. Jednak gdy ktoś zajdzie mu za skórę potrafi się mścić do samego końca ale tak już jest w tym biznesie. 
- Dlaczego z nim trzymasz? - Spytał po chwili i spojrzałem na chłopaka mrużąc jedno oko ponieważ słońce padało wprost na moją twarz co uniemożliwiło mi dobre widzenia. Chłopak spojrzał na mnie z uśmiechem i oblizał wargi. 
- Jest takie jedno powiedzenie, przyjaciół trzymaj blisko ale wrogów jeszcze bliżej. - Kiwnąłem głową z uśmiechem i westchnąłem cicho. -
-Dlatego Ci pomagam. - Zaśmiał się głośno patrząc na mnie na co uderzyłem go w ramie z uśmiechem. Brunet zeskoczył ze skrzynek i podciągnął swoje spodnie po czym poprawił sterczące kosmyki włosów.
- Przyjedź z chłopakami wieczorem to wszystko omówimy. - Skinąłem głową żegnając się z nim po czym wyciągnąłem telefon z kieszeni sprawdzając godzinę. Emily za dwadzieścia minut kończy lekcje a ja powinienem już być na miejscu. Może to dziwne i lekko przerażające,że ją śledzę ale tylko w taki sposób mogę ją widzieć i sprawdzać czy wszystko porządku. Czuję ulgę gdy widzę,że jest cała i zdrowa i śmieje się spędzając czas z Kate. W tych momentach widzę,że wcale jej mnie nie brakuje ale właśnie do tego dążyłem, nie chciałem aby była ode mnie uzależniona i cierpiała, chociaż ja byłem uzależniony od niej. Zatrzymałem się na parkingu po drugiej stronie szkoły i przymknąłem oczy a gdy usłyszałem niewyraźny dzwonek szybko wyprostowałem się i spojrzałem w stronę wejścia. Tak jak zawsze z zegarkiem w ręku wychodzi ze szkoły o tej samej porze, uśmiechnąłem się widząc ją w sukience w kwiatki, w której wyglądała cholernie uroczo. Jej włosy były rozpuszczone a na twarzy miała szeroki uśmiechem rozmawiając z Kate. Moja mała Emi...
Spuściłem wzrok sprawdzając telefon a gdy znów spojrzałem w jej stronę nigdzie jej nie było na co westchnąłem ciężko uderzając dłonią w kierownicę. W pewnym momencie Emily wsiadła do mojego samochodu, spojrzałem na dziewczynę w szoku i oblizała wargi. 
- Dlaczego mnie śledzisz?- Syknęła patrząc na mnie uważnie, odgarnęła kosmyk włosów za ucho i usiadła wygodniej. 
- Wiesz to się już robi chore, zrywasz ze mną a potem śledzisz mnie na każdym kroku, siedzisz pod moim domem, pod szkołą, pod kawiarnia....Potrzebujesz pomocy czy jak? - Spytała marszcząc brwi i pokręciła głową wpatrując się w dal. Siedziałem na swoim miejscu z lekko rozchylonymi ustami nie wiedząc co powiedzieć. 
- Chciałem sprawdzić czy jesteś bezpieczna, martwiłem się. - Mruknąłem cicho wpatrując się w swoje dłonie i przełknąłem ślinę. Emily spojrzała na mnie z bólem i uderzyła mnie kilkakrotnie w ramie po czym pociągnęła nosem ze łzami w oczach.
- Jak możesz mi to robić? - Spytała cicho łapiąc się za głowę i zaczęła cicho szlochać, spojrzałem na nią ze smutkiem i przyciągnąłem do siebie. Dziewczyna zaczęła się opierać i wyrywać jednak po chwili uspokoiła się tuląc do mnie. 
- To wszystko dla Twojego dobra, zaufaj mi. Przez najbliższy czas musisz być bardzo ostrożna, nie chcę aby stała Ci się jakaś krzywda. Pamiętaj,że zawsze jestem obok, dobrze? - Spytałem cicho gładząc ją po jej chudziutkich ramionach i pocałowałem w skroń. Emily wyprostowała się ocierając policzki i przełknęła ślinę patrząc na mnie. 
- Co masz na myśli,że muszę być ostrożna? Coś się stanie złego? - Spytała cicho. Pokręciłem głowa i pogładziłem delikatnie jej zaczerwieniony policzek. 
- Po prostu bądź ostrożna, później Ci wszystko wytłumaczę a teraz odwiozę Cię. - Mruknąłem cicho odpalając silnik, szatynka kiwnęła głową zapinając pas i oblizała wargi. Nie rozmawialiśmy przez całą drogę, zauważyłem,że Em była bardzo przytłoczona tą całą sytuacja. Gdy zatrzymałem się pod domem złapałem jej dłoń i pocałowałem delikatnie przymykając oczy. 
- Justin tęsknie..- Szepnęła ze łzami w oczach i dotknęła mojego policzka pociągając nosem. 
-Przyjedziesz wieczorem? - Pokiwałem głową i uśmiechnąłem się lekko, dziewczyna wysiadła z samochodu i podeszła do drzwi po czym pomachała mi z lekkim uśmiechem wchodząc do środka. Schowałem twarz w dłoniach po czym przeczesałem włosy palcami ciągnąć za ich końce. Przez kilka minut stałem pod domem Toma po czym odpaliłem silnik i pojechałem do siebie a pod wieczór pojechałem z chłopakami do Parkera. 


_______________________________
Heja!!!! :) 
Mam dla Was przykre wieści, zbliżamy się do końca. Jeszcze kilka rozdziałów i to już koniec Fear.....Nawet nie wiecie jak mi przykro z tego powodu ale..wpadłam na pewien pomysł. 
Otóż chciałabym pisać drugą cześć opowiadania, która byłaby bardziej ostra,tragiczna, smutna. Planowałam aby Justin troszkę się zmienił i wskazówka...miał coś wspólnego z Parkerem. 
I jak podoba Wam się pomysł? :) 
Mam nadzieję,że nowy rozdział Wam się podoba. 
Kocham Was!!! xoxo

KOMENTUJCIE!!!!!