niedziela, 22 czerwca 2014

9

*Justin's Pov*

W nocy zatrzymałem się przed domem Carmen, wszedłem po cichu do środka i szybkim krokiem poszedłem do pokoju Emily mając nadzieję,że nie obudzę właścicielki domu. Uśmiechnąłem się lekko patrząc na śpiącą dziewczynę i zagryzłem wargę podchodząc do łóżka po czym nachyliłam się i pocałowałem szatynkę w czubek głowy.
- Justin..? - Szepnęła zaspana otwierając oczy i przetarła je podnosząc głowę. Rozejrzała się po pokoju i oblizała suche wargi po czym przełknęła ślinę patrząc na mnie.
- Przyjechałem po Ciebie, wstań bo musimy zaraz jechać. - Mruknąłem cicho podchodząc do szafy po czym zacząłem pakować rzeczy dziewczyny. Emily zmarszczyła brwi wstając a następnie oblizała wargi patrząc na mnie zdezorientowana.
- Jest środek nocy, dlaczego nie możemy wracać rano? - Spytała cicho patrząc na mnie. Westchnąłem prostując się, spojrzałem na dziewczynę oblizując wargi i przeczesałem włosy palcami zaciskając przy tym wargi.
- Bo tak, tu nie jest bezpiecznie. - Szatynka zagryzła wargę marszcząc brwi i podeszła do fotela.
- Jak to nie jest bezpiecznie? - Spytała machając na mnie dłonią abym się odwrócił po czym stanęła do mnie tyłem i zdjęła koszulkę od piżamy,którą rzuciła na łóżko.
- Em, proszę Cię, nie utrudniaj. - Mruknąłem patrząc na dziewczynę kątem oka po czym oblizałem wargi zapinając walizkę.
- Ale...- Mruknęła cicho odwracając się jednak przerwałem jej.
- Rób co mówię do jasnej cholery - Podniosłem głos marszcząc brwi po czym westchnąłem ciężko biorąc walizkę i wyszedłem z pokoju. Emily jest czasami bardzo trudna i zadaje wiele pytań przez co wyprowadza mnie z równowagi. Nigdy nie może zrobić czegoś od razu jak się ją o to poprosi. Jestem jej ochroniarzem do jasnej cholery i powinna robić to co karze a nie zadawać jakieś durne pytania. Skoro przyjechałem po nią w środku nocy, twierdząc,że jest niebezpiecznie to na pewno tak jest. Ona czasem nie potrafi zrozumieć takich spraw. Spojrzałem na dziewczynę,która szła za mną ze spuszczoną głową i westchnąłem cicho odstawiając walizkę.
- Emily..- Mruknąłem cicho łapiąc dłoń dziewczyny i przełknąłem ślinę spuszczając głowę.
- To wszystko co robię...robię to tylko i wyłącznie dla Twojego bezpieczeństwa. Nie chcę aby stała Ci się jakakolwiek krzywda, musisz mnie słuchać. - Oblizałem wargę gładząc kciukiem dłoń dziewczyny, Em kiwnęła głową i westchnęła cicho zabierają swoją dłoń po czym włożyła ją do kieszeni bluzy.
- Rozumiem. - Szepnęła wpatrując się w ziemie i uśmiechnęła się lekko.
- Nie, nie rozumiesz. Ty nic nie rozumiesz... - Westchnąłem ciężko po chwili i złapałem się za głowę przymykając oczy.
- Z każdym dniem gdy muszę Cię chronić to zbliżam się do Ciebie i coraz bardziej mi na Tobie zależy. Tak nie powinno być, rozumiesz? To mnie tak bardzo drażni. Po woli nie radzę sobie z tym,że z każdym dniem boję się coraz bardziej,że Cię stracę. - Mruknąłem cicho kręcąc głową po czym przykucnąłem łapiąc się za głowę. Po chwili poczułem jej malutką dłoń na moim ramieniu, podniosłem głowę i pociągnąłem nosem wpatrując się w dal.
- Rozumiem Cię, ponieważ czuję dokładnie to samo. - Mruknęła cicho, spojrzałem na nią ponosząc się po czym złączyłem nasze usta, ujmując jej twarz w dłonie. Jej usta są takie delikatne i słodkie, mógłbym całować je bez końca bo to sama przyjemność. Złapałem ją za biodra i uniosłem delikatnie po czym posadziłem dziewczynę na masce samochodu nie przerywając pocałunku. Szatynka położyła dłonie na moich bokach wsuwając język do moich ust i jęknęła cicho przyciągając mnie do siebie. Po chwili musnąłem czule jej usta i oderwałem się.
- Musimy już jechać - Uśmiechnąłem się lekko trącając nosem, szczękę dziewczyny. Wiem,że to co robię jest złe i powinienem trzymać się z dala od Emily ale nie potrafię. Ona ma w sobie coś co mnie do niej przyciąga, coś co sprawia,że czuję się przy niej lepiej. Może i jestem durniem bo tak naprawdę jej nie znam ale ona jest dla mnie naprawdę kimś ważnym. Śmieszne, prawda?
- A Carmen? - Spytała
- Chyba już wie,że wyjeżdżamy - Kiwnąłem głową z uśmiechem na okno w którym stała Carmen.
Emily westchnęła z uśmiechem zeskakując z maski samochodu.
- Polubiłam to miejsce, będę za nim tęsknić. - Mruknęła wsiadając do samochodu.
- Obiecuje,że jeszcze Cię tu kiedyś przywiozę. - Powiedziałem z uśmiechem wsiadając do samochodu po czym odpaliłem silnik i pomachałem Carmen po czym odjechałem. Włączyłem po cichy radio i oblizałem wargi przenosząc wzrok na dziewczynę.
- Tata powiedział kiedy wraca? - Spytałem i wróciłem wzrokiem na drogę po czym westchnąłem cicho i zacząłem wystukiwać palcami rytm piosenki o kierownicę,która właśnie leciała w radiu.
- Nie. A Ty nie rozmawiałeś z nim? - Zmarszczyła brwi patrząc na mnie i podciągnęła kolano pod klatkę piersiową po czym oparła na nim brodę patrząc na mnie. Zaśmiałem się cicho i pokręciłem głową.
- Oczywiście,że rozmawiałem ale raczej nie o jego powrocie. Sama rozumiesz...- Dziewczyna kiwnęła głową i westchnęła cicho zagryzając wargę po czym oparła głowę o szybę i przymknęła oczy a po chwili zasnęła.
Po dwóch godzinach zatrzymałem się przed domem, zgasiłem silnik i spojrzałem na śpiącą dziewczynę a na moją twarz wkradł się lekki uśmiechem. Podczas snu Em wygląda na najspokojniejszą dziewczynę na świecie co jest zabawne, ponieważ ona taka nie jest. Wysiadłem z samochodu i wziąłem szatynkę na ręce na co ta wtuliła się w moją koszulkę, mrucząc coś pod nosem. Pocałowałem Em w czoło z uśmiechem po czym wszedłem z nią do domu i zaniosłem ją do pokoju. Delikatnie położyłem ją na łóżku po czym zdjąłem jej buty i okryłem szczelnie kocem. Gdy miałem wyjść z pokoju zatrzymał mnie głos Em.
- Połóż się ze mną - Wymamrotała przytulając się do poduszki. Uśmiechnąłem się lekko zdejmując koszulkę po czym położyłem się obok dziewczyny i przyciągnąłem ją do siebie. Przymknąłem oczy z lekkim uśmiechem gładząc dłoń Emily a po chwili zasnąłem.


__________________________________
ROZDZIAŁ 9, YAY!!!! 
Szczerze? Nie spodziewałam się,że moje ff Wam się spodoba.
Ostatnio rozdział wyszedł trochę do bani i mam wrażenie,że ten jest odrobinę lepszy. 
Mam do Was prośbę, jeśli tu jesteście i czytacie to proszę KOMENTUJCIE! :) 

DO NASTĘPNEGO! xoxo 

Jeśli macie jakieś pytania możecie je zadawać TUTAJ! :) 

czwartek, 19 czerwca 2014

8



* Emily's Pov* 


Minęły cztery dni odkąd przebywam za miastem, z Justinem kontaktowałam się tylko przez Carmen więc zbytnio nie wiem co u niego słychać. Z tego co wiem to jest bardzo zajęty i za bardzo nie ma czasu aby się ze mną skontaktować albo i nawet nie chcę po ostatnim zdarzeniu. Justin poczuł się bardzo niezręcznie całując mnie i rozumiem go, ponieważ poczułam się dokładnie tak samo. Tak naprawdę nie mam kontaktu ze światem i nie mam tutaj na myśli,że Carmen trzyma mnie zamkniętą w piwnicy bez telewizji, internetu czy telefonu. Tak naprawdę sama nie mam ochoty na kontaktowanie się ze światem, owszem tęsknie za Kate i to bardzo ale ta chwila samotności bardzo dobrze mi zrobiła. Poznałam bliżej Carmen i dowiedziałam się od niej paru ciekawych rzeczy.  Gdy byłyśmy na spacerze w pobliskim lesie powiedziała mi,że Justin miał brata, który zginął kilka lat temu. Nigdy mi o tym nie powiedział ale rozumiem, w końcu nie jestem dla niego wyjątkowo bliska osobą aby mówił mi takie rzeczy. Poprawiłam swój sweter siedząc na schodach przed domem Carmen i przeniosłam wzrok na nadjeżdżający samochód, na moją twarz wkradł się uśmiech gdy tylko zobaczyłam wysiadającego tatę z czarnego samochodu. Wstałam poprawiając włosy i podbiegłam do taty po czym rzuciłam się na jego szyję.
-Tak bardzo tęskniłam.- Pisnęłam prawię dusząc tatę pod wpływem silnego uścisku. Mężczyzna zachichotał cicho gładząc mnie po plecach i pocałował w czubek głowy.
- Ja również, Emi - Mruknął z uśmiechem przyglądając mi się po czym założył kosmyk moich włosów za ucho. Złapałam dłoń taty i pociągnęłam go do domku z szerokim uśmiechem. Do kuchni weszła Carmen, trzymając w dłoni bukiet kwiatów,który zapewne zerwała na łące niedaleko stąd. Za laskiem znajduje się niewielka ale za to prześliczna łąka na której rosną cudowne kwiaty, przez takie miejsca jak to coraz bardziej chcę zamieszkać za miastem z dala od ludzi.
- Dzień dobry - Mruknęła z uśmiechem dziewczyna, otrzepując dłoń o sukienkę po czym wyciągnęła ją w stronę taty.
- Dzień dobry, Ty jesteś Carmen, prawda? - Spytał z uśmiechem ściskając dłoń brunetki na co ta kiwnęła głową i poprawiła kosmyk włosów.
- Chciałem Ci podziękować za to,że zgodziłaś się zaopiekować Emily przez te kilka dni. Dla mnie najważniejsze jest to aby była bezpieczna a z tego co widzę tutaj trzyma się wspaniale. - Dodał patrząc na mnie z uśmiechem, brunetka zachichotała biorąc wazon po czym nalała do niego wody i postawiła go wraz z kwiatami na stole.
- To dla mnie ogromna przyjemność, przez większość czasu jestem tutaj sama a zawsze lepiej jest mieć drugą osobę obok siebie, dodatkowo Emily to wspaniała dziewczynka z którą świetnie się dogaduję. - Mruknęła z uśmiechem poprawiając kwiaty po czym przeniosła wzrok nas. Zachichotałam cicho patrząc na dziewczynę i oblizałam wargi z uśmiechem.
- Zabiera pan dziś Emily? - Spytała Carmen na co spojrzałam na tatę, który westchnął cicho kręcąc głową. Mężczyzna usiadł na krześle oblizując wargi i przełknął ślinę.
- Muszę znów wyjechać, za kilka dni powinien przyjechać po nią Justin. - Mruknął patrząc uważnie na brunetkę, która podeszła do blatu i wyjęła z szafki kubki po czym nastawiła wodę na kawę wyglądając przy tym przez okno.


*Justin's Pov* 

Napiłem się piwa i przymknąłem oczy po czym odetchnąłem cicho kładąc nogi na stoli. Od kilku dni jest wyjątkowy spokój, Luke zniknął tak jakby nagle zapadł się pod ziemię, jego przygłupawi koledzy również dzięki czemu nie szpiegują Em na każdym kroku. Jednak mam wrażenie,że to nie koniec. On tak łatwo nie odpuszcza więc muszę być czujny i mieć wszystko na oku. Co do Emily to cholernie mi jej brakuje, jest bez niej tak pusto. Z tego co mówiła mi Carmen, to Em trzyma się dobrze więc nie mam powodu do zmartwień. Razem z Tomem postanowiliśmy,że zostanie poza miastem jeszcze kilka dni a ja będę mógł się upewnić czy jest bezpiecznie, wtedy dopiero będzie mogła wrócić. Usłyszałem dzwonek do drzwi, westchnąłem cicho przeczesując włosy palcami po czym dopiłem piwo wstając z kanapy i odstawiłem butelką na stół a następnie podszedłem do drzwi. Zmarszczyłem brwi nie widząc nikogo za drzwiami i rozejrzałem się dookoła po czym spojrzałem w dół i ujrzałem żółtą kopertę leżącą na wycieraczce.
-Co to kurwa? - Wymamrotałem podnosząc kopertę po czym wszedłem do domu patrząc na kota przez ramię, który wyszedł na ganek.
- Kocie do domu. - Mruknąłem cicho patrząc na kopertę, Emily zgodziła się aby kot został z nami i mam wrażenie,że spodobał się jej. Musiała nagle wyjechać więc nie wymyśliliśmy imienia dla niego dlatego nazywam go po prostu kot. To pasuje do niego bardziej niż jakieś puszki czy co tam jeszcze ktoś wymyśli. Zamknął drzwi marszcząc brwi po czym poszedłem do salonu otwierając kopertę po czym usiadłem na kanapie i wyjąłem z niej zdjęcia. Zacisnąłem szczękę ze złości widząc na zdjęciach nagą szatynką,która się przebierała.
- Możesz wywieźć ją na koniec świata a ja i tak ją znajdę.- Przeczytałem napis na zdjęciu po czym wywróciłem stolik, krzycząc przy tym z frustracji. Mogłem się domyślić,że skoro nie ma tego pieprzonego frajera tutaj to zapewne pojechał za Emily. Jak mogłem być tak nieostrożny? Zamiast pilnować jej to siedzę tutaj a ten psychol podgląda ją na każdym kroku i pewnie planuje jak zrobić jej krzywdę. Zacisnąłem wargi idąc na górę po czym wszedłem do pokoju, kopiąc w drzwi i podniosłem z fotela bluzę a następnie założyłem ją na nagą klatkę piersiową. Luke to pieprzona menda,której nie cierpię i mam ochotę go rozpruć po usłyszeniu jego imienia. Wsunąłem buty i w pośpiechu zabrałem kluczyki z komody po czym wyszedłem z domu zaciskając szczękę. Spojrzałem w niebo z którego zaczął padać deszcz i westchnął cicho po czym wsiadłem do samochodu a następnie odjechałem z piskiem opon.

________________________
Witajcie moi kochani :) 
Dawno mnie tutaj nie było, eh...ale to wina szkoły, ponieważ musiałam 
poprawiać niektóre oceny przez co nie miałam czasu aby napisać rozdział. Jest jaki jest i nie mi to oceniać czy wyszedł, mi się osobiście nie podoba ale mam nadzieję,że przynajmniej wam się spodoba. 
Jakie średnie na koniec roku? Pochwalcie się :) 

DO NASTĘPNEGO! xo

KOMENTUJCIE!!! 

sobota, 7 czerwca 2014

7

*Emily's Pov*

Justin bez słowa spakował moje rzeczy z prędkością światła i wsadził mnie do samochodu po czym wywiózł za miasto. Przez całą podróż nie odezwaliśmy się do siebie słowem, to chyba lepiej bo czuję, że zamienienie chociaż jednego zdania na jakikolwiek temat, zamieniłoby się w poważną kłótnię. Od momentu gdy pocałowaliśmy się na imprezie, Justin zachowuje się bardzo dziwnie. Minęła jakaś godzina, może trochę więcej a on jest cholernie oschły i traktuje mnie jak powietrze. Też jestem zdania,że to nie powinno się wydarzyć ale przecież nie możemy nagle udawać,że się nie lubimy... Spojrzałam na chłopaka, który wpatrywał się w drogę i westchnęłam cicho opierając głowę o szybę. Po kilku minutach zatrzymaliśmy się przed małym domkiem za miastem. W oknach było widać palące się światło czyli wiadomo,że ktoś był w środku. Wysiadłam z samochodu i potarłam swoje ramiona rozglądając się, dookoła panowała cisza. Co jakiś czas było słychać tylko szum wiatru. Domek znajdował się na kompletnym pustkowiu, dookoła były same lasy a w oddali zauważyłam niewielkie jezioro. Jeśli dobrze obliczyłam to najbliższy sklep oddalony jest o dwadzieścia minut. Na zewnątrz wyszła młoda kobieta, która poprawiła sweter patrząc na nas z lekkim uśmiechem.
- Cześć Carmen - Mruknął z lekkim uśmiechem Justin podchodząc do dziewczyny, pocałował ją w policzek pocierając lekko jej ramię.
-Dawno się nie widzieliśmy, wyrosłeś. - Zaśmiała się cicho wpatrując się w chłopaka z uśmiechem po czym przeniosła wzrok na mnie. Brunetka poprawiła swoje długie włosy podchodząc do mnie i wystawiła w moją stronę dłoń, którą uścisnęłam lekko.
- Nazywam się Carmen, jestem siostrą Tylera. Zostaniesz u mnie na jakiś czas. - Rozchyliłam lekko usta marszcząc brwi po czym spojrzałam pytająco na Justina, który westchnął przeczesując włosy palcami.
- Będę w środku. - Młoda kobieta uśmiechnęła się lekko patrząc na nas po czym weszła do domku. Złapałam się za głowę rozglądając się dookoła po czym krzyknęłam z frustracji, kopiąc kamyk. Nie mogę tak po prostu wyjechać. Mam szkołę, do której muszę chodzić. Kate, będzie się o mnie cholernie martwiła,że tak naglę zniknęłam. Mam tak po prostu zapaść się pod ziemię, ponieważ jakiś chłopak chcę zrobić mi krzywdę? Wiem,że jest to cholernie poważna sprawa i bardzo się boję,że coś mi się stanie ale nie tak wyobrażałam sobie to wszystko.
-Nie możesz mnie tutaj zostawić, Justin. Mam szkołę, nie mogę tak po prostu zniknąć. - Mruknęłam zakładając ręce na piersiach, Justin zacisnął szczękę opierając się o maskę samochodu i westchnął ciężko wpatrując się w dal.
-Dopóki nie załatwię paru spraw, musisz tutaj zostać. Tak będzie lepiej dla każdego. Z Carmen będziesz bezpieczna, Luke na pewno Cię tutaj nie znajdzie. - Mruknął oschle  wpatrując się w jeden punkt po czym podszedł do bagażnika i wyjął z niego moją walizkę.
- A zapytałeś mnie chociaż o zdanie? - Spytałam marszcząc brwi a następnie oblizałam wargi podchodząc do chłopaka po czym szarpnęłam go za ramię.
- Nie mam zamiaru tutaj zostać, rozumiesz? Nie możesz podejmować takich decyzji bez wiedzy mojego ojca. - Syknęłam przez zęby po czym zacisnęłam wargi patrząc na szatyna, który pokręcił głowa z uśmiechem.
-Gdyby Twój ojciec był na moim miejscu to wywiózłby Cię do innego kraju. Ciesz się,że wylądowałaś tylko za miastem. - Mruknął z lekkim uśmiechem niosąc moją walizkę w stronę domku po czym wszedł do środka. Przynajmniej w jednej kwestii  ma rację. Gdyby tata dowiedział się o tym co się wydarzyło to na pewno wyjechałabym jeszcze dalej lub wymyśliłby coś innego tylko po to abym była bezpieczna. Wspominałam już,że mój ojciec jest nadopiekuńczy i gdy coś mi zagrozi, on zaczyna wariować. Po kilku minutach z domku wyszedł Justin, chłopak włożył dłonie do kieszeni i oblizał swoje wargi idąc w stronę samochodu po czym otworzył drzwi patrząc na mnie.
- Zabrałem Ci telefon tak aby nie mógł Cię namierzyć. Będę się kontaktował z Tobą tylko przez Carmen, Twój ojciec ma przyjechać za kilka dni więc zapewne Cię tu odwiedzi i to postanowi co dalej. Szkołą się nie przejmuj, załatwię to. - Mruknął oschle patrząc na mnie po czym przeczesał włosy palcami. Kiwnęłam lekko głowa wpatrując się w ziemię i pociągnęłam nosem zagryzając wargę. Justin westchnął cicho patrząc na mnie ze smutkiem po czym wsiadł do samochodu i odjechał. Kątem oka spojrzałam na jadący w oddali samochód Justina po czym pociągnęłam nosem idąc w stronę domku i weszłam do środka. W środku było bardzo przytulnie, wystrój przypominał mi domek w górach do którego, jeździliśmy z rodzicami we wakacje, gdy byłam mała. Rozejrzałam się dookoła a mój wzrok utkwił na małym salonie, który oświetlony był tylko ogień z kominka. Uśmiechnęłam się lekko pod nosem przypominając sobie te wszystkie sceny z komedii romantycznych, gdy zakochana para siedzi przy kominku pijąc wino i szepcząc sobie nawzajem czułe słówka do ucha. Z moich zamyśleń wyrwała mnie Carmen wychodząca z kuchni, dziewczyna podeszła do mnie z lekkim uśmiechem i poprawiła swój sweter.
- Chciałam przeprosić za moje zachowanie, kompletnie nie spodziewałam się,że tutaj przyjadę. - Westchnęłam i zagryzłam wargę spuszczając wzrok. Nie jestem zadowolona ze swojego zachowania, Carmen pomyślała pewnie,że Justin przywiózł jej na przechowanie jakąś rozpieszczoną smarkulę a ja przecież taka nie jestem.
- Bez obaw Emily, jak to wszystko rozumiem. Justin mógł Cię uprzedzić. Taka nagła zmiana miejsca nie jest dla nikogo dobra. - Mruknęła z uśmiechem, spojrzałam na dziewczynę i uśmiechnęłam się lekko.
- Pewnie jesteś zmęczona, chodź pokażę Ci pokój. - Brunetka wzięła moją walizkę i poszła na górę trzymając się poręczy. Weszłam na górę rozglądając się dookoła po czym rozejrzałam się po przytulnym pokoju a na moją twarz wkradł się lekki uśmiech.
- Masz bardzo ładny dom. - Podeszłam do łóżka na którym leżała moja walizka i otworzyłam ją z uśmiechem. Carmen położyła na krześle czysty ręcznik i spojrzała na mnie uśmiechając się.
- Dziękuję. Czuj się jak u siebie w domu, jeśli będziesz czegoś potrzebowała to będę u siebie w pokoju. - Powiedziała z uśmiechem łapiąc za klamkę.
- Carmen..- Mruknęłam i zagryzłam wargę wyjmując z torby piżamę. Dziewczyna spojrzała na mnie przez ramię i kiwnęła głową unosząc brwi.
-Dlaczego mieszkasz tak daleko? Oddalona od ludzi. - Spytałam marszcząc brwi i uśmiechnęłam się lekko siadając na łóżku.
-Sama nie wiem, chyba byłam już zmęczona tym pośpiechem, który jest w mieście. Tutaj jest spokojnie, cicho, nie ma problemów. Jestem sama w tym pięknym miejscu i czuję się bardzo dobrze. Dobranoc Emily. - Mruknęła z uśmiechem patrząc na mnie po czym wyszła z pokoju. Westchnęłam cicho uśmiechając się lekko po czym wstałam z łóżka a następnie podeszłam do okna i rozejrzałam się. Faktycznie jest tu bardzo spokojnie, nie to co w wielkim mieście, gdzie każdy się spieszy i nie zwraca na nic uwagi. Tutaj można się wyciszyć i przemyśleć wiele spraw będąc sam ze sobą. Mam nadzieję,że Justinowi nic się nie stanie. Wiem,że jest bardzo porywczy i nie chciałabym aby wpakował się w jakieś większe kłopoty przez to,że musi mnie chronić.


____________________________________________
Więc mamy rozdział 7, yayyy! :) 
Rozdział wydaję mi się dość bardzo spokojny, ponieważ nic się w nim tak naprawdę nie dzieje 
ale przecież takie rozdziały też muszą się pojawiać. Chyba wyszedł 
ok więc jestem zadowolona. 

ZAŁOŻYŁAM ASKA, WIĘC JEŚLI MACIE DO MNIE JAKIEKOLWIEK 
PYTANIA MOŻECIE JA TAM ZADAĆ A JA NA NIE ODPOWIEM. MOŻECIE JE
ZADAWAĆ RÓWNIEŻ TUTAJ :) 

http://ask.fm/fearjbff

KOMENTUJCIE!!!!!!