*Emily's Pov*
Justin bez słowa spakował moje rzeczy z prędkością światła i wsadził mnie do samochodu po czym wywiózł za miasto. Przez całą podróż nie odezwaliśmy się do siebie słowem, to chyba lepiej bo czuję, że zamienienie chociaż jednego zdania na jakikolwiek temat, zamieniłoby się w poważną kłótnię. Od momentu gdy pocałowaliśmy się na imprezie, Justin zachowuje się bardzo dziwnie. Minęła jakaś godzina, może trochę więcej a on jest cholernie oschły i traktuje mnie jak powietrze. Też jestem zdania,że to nie powinno się wydarzyć ale przecież nie możemy nagle udawać,że się nie lubimy... Spojrzałam na chłopaka, który wpatrywał się w drogę i westchnęłam cicho opierając głowę o szybę. Po kilku minutach zatrzymaliśmy się przed małym domkiem za miastem. W oknach było widać palące się światło czyli wiadomo,że ktoś był w środku. Wysiadłam z samochodu i potarłam swoje ramiona rozglądając się, dookoła panowała cisza. Co jakiś czas było słychać tylko szum wiatru. Domek znajdował się na kompletnym pustkowiu, dookoła były same lasy a w oddali zauważyłam niewielkie jezioro. Jeśli dobrze obliczyłam to najbliższy sklep oddalony jest o dwadzieścia minut. Na zewnątrz wyszła młoda kobieta, która poprawiła sweter patrząc na nas z lekkim uśmiechem.
- Cześć Carmen - Mruknął z lekkim uśmiechem Justin podchodząc do dziewczyny, pocałował ją w policzek pocierając lekko jej ramię.
-Dawno się nie widzieliśmy, wyrosłeś. - Zaśmiała się cicho wpatrując się w chłopaka z uśmiechem po czym przeniosła wzrok na mnie. Brunetka poprawiła swoje długie włosy podchodząc do mnie i wystawiła w moją stronę dłoń, którą uścisnęłam lekko.
- Nazywam się Carmen, jestem siostrą Tylera. Zostaniesz u mnie na jakiś czas. - Rozchyliłam lekko usta marszcząc brwi po czym spojrzałam pytająco na Justina, który westchnął przeczesując włosy palcami.
- Będę w środku. - Młoda kobieta uśmiechnęła się lekko patrząc na nas po czym weszła do domku. Złapałam się za głowę rozglądając się dookoła po czym krzyknęłam z frustracji, kopiąc kamyk. Nie mogę tak po prostu wyjechać. Mam szkołę, do której muszę chodzić. Kate, będzie się o mnie cholernie martwiła,że tak naglę zniknęłam. Mam tak po prostu zapaść się pod ziemię, ponieważ jakiś chłopak chcę zrobić mi krzywdę? Wiem,że jest to cholernie poważna sprawa i bardzo się boję,że coś mi się stanie ale nie tak wyobrażałam sobie to wszystko.
-Nie możesz mnie tutaj zostawić, Justin. Mam szkołę, nie mogę tak po prostu zniknąć. - Mruknęłam zakładając ręce na piersiach, Justin zacisnął szczękę opierając się o maskę samochodu i westchnął ciężko wpatrując się w dal.
-Dopóki nie załatwię paru spraw, musisz tutaj zostać. Tak będzie lepiej dla każdego. Z Carmen będziesz bezpieczna, Luke na pewno Cię tutaj nie znajdzie. - Mruknął oschle wpatrując się w jeden punkt po czym podszedł do bagażnika i wyjął z niego moją walizkę.
- A zapytałeś mnie chociaż o zdanie? - Spytałam marszcząc brwi a następnie oblizałam wargi podchodząc do chłopaka po czym szarpnęłam go za ramię.
- Nie mam zamiaru tutaj zostać, rozumiesz? Nie możesz podejmować takich decyzji bez wiedzy mojego ojca. - Syknęłam przez zęby po czym zacisnęłam wargi patrząc na szatyna, który pokręcił głowa z uśmiechem.
-Gdyby Twój ojciec był na moim miejscu to wywiózłby Cię do innego kraju. Ciesz się,że wylądowałaś tylko za miastem. - Mruknął z lekkim uśmiechem niosąc moją walizkę w stronę domku po czym wszedł do środka. Przynajmniej w jednej kwestii ma rację. Gdyby tata dowiedział się o tym co się wydarzyło to na pewno wyjechałabym jeszcze dalej lub wymyśliłby coś innego tylko po to abym była bezpieczna. Wspominałam już,że mój ojciec jest nadopiekuńczy i gdy coś mi zagrozi, on zaczyna wariować. Po kilku minutach z domku wyszedł Justin, chłopak włożył dłonie do kieszeni i oblizał swoje wargi idąc w stronę samochodu po czym otworzył drzwi patrząc na mnie.
- Zabrałem Ci telefon tak aby nie mógł Cię namierzyć. Będę się kontaktował z Tobą tylko przez Carmen, Twój ojciec ma przyjechać za kilka dni więc zapewne Cię tu odwiedzi i to postanowi co dalej. Szkołą się nie przejmuj, załatwię to. - Mruknął oschle patrząc na mnie po czym przeczesał włosy palcami. Kiwnęłam lekko głowa wpatrując się w ziemię i pociągnęłam nosem zagryzając wargę. Justin westchnął cicho patrząc na mnie ze smutkiem po czym wsiadł do samochodu i odjechał. Kątem oka spojrzałam na jadący w oddali samochód Justina po czym pociągnęłam nosem idąc w stronę domku i weszłam do środka. W środku było bardzo przytulnie, wystrój przypominał mi domek w górach do którego, jeździliśmy z rodzicami we wakacje, gdy byłam mała. Rozejrzałam się dookoła a mój wzrok utkwił na małym salonie, który oświetlony był tylko ogień z kominka. Uśmiechnęłam się lekko pod nosem przypominając sobie te wszystkie sceny z komedii romantycznych, gdy zakochana para siedzi przy kominku pijąc wino i szepcząc sobie nawzajem czułe słówka do ucha. Z moich zamyśleń wyrwała mnie Carmen wychodząca z kuchni, dziewczyna podeszła do mnie z lekkim uśmiechem i poprawiła swój sweter.
- Chciałam przeprosić za moje zachowanie, kompletnie nie spodziewałam się,że tutaj przyjadę. - Westchnęłam i zagryzłam wargę spuszczając wzrok. Nie jestem zadowolona ze swojego zachowania, Carmen pomyślała pewnie,że Justin przywiózł jej na przechowanie jakąś rozpieszczoną smarkulę a ja przecież taka nie jestem.
- Bez obaw Emily, jak to wszystko rozumiem. Justin mógł Cię uprzedzić. Taka nagła zmiana miejsca nie jest dla nikogo dobra. - Mruknęła z uśmiechem, spojrzałam na dziewczynę i uśmiechnęłam się lekko.
- Pewnie jesteś zmęczona, chodź pokażę Ci pokój. - Brunetka wzięła moją walizkę i poszła na górę trzymając się poręczy. Weszłam na górę rozglądając się dookoła po czym rozejrzałam się po przytulnym pokoju a na moją twarz wkradł się lekki uśmiech.
- Masz bardzo ładny dom. - Podeszłam do łóżka na którym leżała moja walizka i otworzyłam ją z uśmiechem. Carmen położyła na krześle czysty ręcznik i spojrzała na mnie uśmiechając się.
- Dziękuję. Czuj się jak u siebie w domu, jeśli będziesz czegoś potrzebowała to będę u siebie w pokoju. - Powiedziała z uśmiechem łapiąc za klamkę.
- Carmen..- Mruknęłam i zagryzłam wargę wyjmując z torby piżamę. Dziewczyna spojrzała na mnie przez ramię i kiwnęła głową unosząc brwi.
-Dlaczego mieszkasz tak daleko? Oddalona od ludzi. - Spytałam marszcząc brwi i uśmiechnęłam się lekko siadając na łóżku.
-Sama nie wiem, chyba byłam już zmęczona tym pośpiechem, który jest w mieście. Tutaj jest spokojnie, cicho, nie ma problemów. Jestem sama w tym pięknym miejscu i czuję się bardzo dobrze. Dobranoc Emily. - Mruknęła z uśmiechem patrząc na mnie po czym wyszła z pokoju. Westchnęłam cicho uśmiechając się lekko po czym wstałam z łóżka a następnie podeszłam do okna i rozejrzałam się. Faktycznie jest tu bardzo spokojnie, nie to co w wielkim mieście, gdzie każdy się spieszy i nie zwraca na nic uwagi. Tutaj można się wyciszyć i przemyśleć wiele spraw będąc sam ze sobą. Mam nadzieję,że Justinowi nic się nie stanie. Wiem,że jest bardzo porywczy i nie chciałabym aby wpakował się w jakieś większe kłopoty przez to,że musi mnie chronić.
____________________________________________
Więc mamy rozdział 7, yayyy! :)
Rozdział wydaję mi się dość bardzo spokojny, ponieważ nic się w nim tak naprawdę nie dzieje
ale przecież takie rozdziały też muszą się pojawiać. Chyba wyszedł
ok więc jestem zadowolona.
ZAŁOŻYŁAM ASKA, WIĘC JEŚLI MACIE DO MNIE JAKIEKOLWIEK
PYTANIA MOŻECIE JA TAM ZADAĆ A JA NA NIE ODPOWIEM. MOŻECIE JE
ZADAWAĆ RÓWNIEŻ TUTAJ :)
http://ask.fm/fearjbff
KOMENTUJCIE!!!!!!
Świetny;)
OdpowiedzUsuńWSPANIAŁY :)
OdpowiedzUsuń