wtorek, 29 lipca 2014

13


*Justin's Pov*

Zszedłem wściekły na dół  zaciskając pięście w kieszeni bluzy a chłopcy czekali w gotowości. Każdy siedział jak na szpilkach, jestem im bardzo wdzięczny za to,że mi pomagają. Prawdziwi przyjaciele na których zawszę mogę liczyć. Wszedłem do salonu i przeczesałem włosy palcami wypuszczając powietrze z płuc.
- Michael, załatwiłeś dodatkowy samochód? - Spytałem patrząc na chłopaka na co ten kiwnął głową wstając z kanapy.
- Tak, czeka już na podjeździe.-
- Udało mi się go namierzyć.. Są w opuszczonym motelu na obrzeżach miasta, jakieś pięćdziesiąt  kilometrów stąd. Zajedziemy od tyłu więc ich zaskoczymy. - Mruknął Tyler patrząc na mnie po czym ponownie wbił wzrok w ekran tabletu. Tyler to komputerowiec, znajdzie wszystko i wszystkich w krótkim czasie. Potrafi włamać się na każdą stronę i oszukać każdy alarm. Takie umiejętności jak widać są cholernie przydatne. Poklepałem chłopaka po ramieniu z uśmiechem.
- Dzięki Stary. - Mruknąłem a na twarz Tylera wkradł się uśmiech. Rozejrzałem się po salonie po czym podniosłem koc z kanapy i spojrzałem na chłopaków.
- Gotowi? - Spytałem na co wszyscy kiwnęli głowami. Przełknąłem ślinę zaciskając przy tym szczękę i wyszedłem z domu. Podszedłem do samochodu, który załatwił Michael i wsiadłem do niego a koc rzuciłem na tylne siedzenia. Spojrzałem w lusterko po czym przetarłem twarz w dłońmi i westchnąłem ciężko. Mam nadzieję,że nikomu nie stanie się krzywda i już niedługo wrócę do domu z Emily. Wyjąłem ze schowka paczkę papierosów po czym odpaliłem jednego i wyjechałem na drogę. Po kilku minutach zatrzymałem się pod wskazanym adresem. Dzięki Tylerowi znaleźliśmy jakąś polną drogę, którą szybko i łatwo dostaliśmy się do opuszczonego motelu. Spojrzałem na furgonetki z których wysiedl uzbrojeni chłopacy i uśmiechnąłem się lekko. Gdyby ktoś nas teraz zobaczył pomyślałby,że jesteśmy jakąś grupą antyterrorystyczną ale nie...to nie my. Wysiadłem z samochodu rzucając peta na ziemie po czym przygniotłem go butem. Grupka chłopaków podeszła do mnie, podszedłem do bagażnika po czym wyjąłem z niego broń i wręczyłem ją Tylerowi.
-A co ja mam niby z nią zrobić? - Spytał z przerażeniem w głosie. Zapomniałem,że Tyler to ten grzeczny i nigdy nie miał styczności z bronią. Pokręciłem głową wzdychając i spojrzałem na chłopaka.
- Używać w razie potrzeby, chyba wiesz jak się strzela. Uczyłem Cię...- Mruknąłem zamykając bagażnik.
- Tyler, Matt i ja idziemy od tyłu. Reszta podzielić się a Trevor zostaje w samochodzie. Będziesz czekał dopóki nie będzie w nim Emily. Dopiero wtedy możesz odjechać, jasne? - Blondyn kiwnął głową i wsiadł do samochodu pociągając nosem. Jak złapiecie Luke'a to zostawcie go dla mnie, osobiście chcę go załatwić. - Syknąłem przeładowując broń po czym kiwnąłem głową na budynek idąc w jego stronę. Można było dostrzec światło w niektórych oknach więc to zapewne tam siedzieli. Otworzyłem mały lufcik tuż nad ziemią po czym wślizgnąłem się do piwnicy. Po chwili usłyszałem dźwięk zbijającego się szkła i natychmiastowo spojrzałem na Tylera, który strącił z parapetu szklaną butelkę.
- Kurwa uważaj, nikt nie może nas usłyszeć. - Szepnąłem marszcząc brwi i pokręciłem głową wzdychając a następnie rozejrzałem się po pomieszczeniu. W piwnicy było bardzo ciemno więc ledwo było co dostrzec a wolałem nie ryzykować z zapaleniem światła. W oddali zobaczyłem promień światła dobiegający nad podłogą więc to zapewne tam były drzwi. Wolnym krokiem podszedłem do nich po czym otworzyłem je i wyjrzałem na korytarz. Zauważyłem wysokiego chłopaka wychodzącego z łazienki na co szybko schowałem się i przyłożyłem palec do ust patrzą na Tylera. Chłopak przewrócił oczami i uderzył mnie mocno w ramię na co syknąłem cicho zaciskając wargi. Usłyszałem kroki tuż obok drzwi od piwnicy przez co schowałem się z chłopakami za ścianą. Po chwili obok nas pojawił się blondyn na co Matt złapał go od tyłu i szybkich ruchem skręcił mu kark.
- Dobra robota. - Szepnąłem z uśmiechem patrząc na Matta i wyszedłem z piwnicy. Wchodząc do głównego holu zastał mnie znajomy głos.
- Proszę, proszę. Kogo my tu mamy? Szanowny pan Bieber u nas zagościł. - Z gardła Luke'a wydobył się złowrogi śmiech. Zacisnąłem szczękę wraz z pięścią i odwróciłem się na pięcie w stronę chłopaka.
- Gdzie ona jest? - Syknąłem patrząc ze złością na bruneta na co ten zaśmiał się ponownie i usiał na oparciu starej kanapy.
- Myślisz,że tak prędko Ci ją oddam? - Pokręcił głowa z uśmiechem patrząc na mnie.
- Nie sądziłem,że tak łatwo i szybko mnie znajdziecie. Zawsze myślałem,że jesteście zgrają żółtodziobów.A zwłaszcza Ty, tak samo jak Twój brat.  - Zacisnąłem pięść podchodząc do chłopaka i z całej siły uderzyłem go w szczękę na co ten syknął a po chwili splunął krwią. Spojrzałem na Matta, który stał za ścianą trzymając palec na spuście. Luke złapał się za szczękę prostując się a na jego twarz wkradł się łobuzerski uśmiech.
W tym momencie miałem ochotę dopaść Luke'a i rozszarpać go na kawałki ale nie mogłem.
Spojrzałem na chłopaków z jego bandy,którzy weszli do pomieszczenia i stanęli dookoła nas. Każdy z nich trzymał palec na spuście czyli z łatwością mogliby mnie zabić.
- Chcę się zobaczyć z Emily. - Syknąłem ze złością patrząc na bruneta na co ten westchnął wstając i zaczął chodził w kółko.
- Nie wiem czy powinieneś się z nią zobaczyć, ona jest trochę roztrzęsiona i w ogóle. - Zaśmiał się na co zrobiłem krok w jego stronę i usłyszałem przeładowywaną broń.
- Jeśli coś jej zrobiłeś to obiecuję,że zabiję Cię w tym momencie. - Mruknąłem patrząc na chłopaka. Luke to wyjątkowo podła gnida,która zrobi wszystko na swoją korzyść. Dla niego liczą się tylko pieniądze, jego prochy i puste dziwki przychodzące do niego co wieczór. Może zabić każdego, kobietę czy niewinne dziecko i nie wywrze to nim żadnych emocji. Chłopak podrapał się po brodzie patrząc na mnie uważnie po czym zagwizdał a po kilku minutach zobaczyłem wysokiego mięśniaka,który szarpał Emily  za ramie prowadząc ją w stronę holu. Przełknąłem ślinę patrząc na dziewczynę a w gardle poczułem ucisk. Jej włosy były potargane a ubranie podarte. Oczy były podkrążone od płaczu a na policzkach znajdował się rozmyty makijaż wraz z niewielkimi śladami krwi. Dziewczyna spojrzała na mnie ze strachem i zaczęła cicho szlochać.
- Skarbie...- Mruknąłem cicho z troską w głosie robiąc krok w stronę dziewczyny gdy nagle rozległ się strzał...
 _________________________________
JUŻ JEST 13 ROZDZIAŁ!!!!!! 
O dziwo pisanie tego rozdziału zajęło mi bardzo niewiele i muszę przyznać,że jest w miarę przyzwoity.
Przepraszam Was za to,że długo nie dodawałam ale miałam niewielkie problemy. 
Za dwa tygodnie wyjeżdżam i w tym czasie chciałabym dodać przynajmniej ze dwa rozdziały.
Kochani, jak Wam mijają wakacje? :) 

P.s Bardzo Was proszę komentowanie i... DO NASTĘPNEGO! xoxo 

http://ask.fm/fearjbff

niedziela, 20 lipca 2014

12


*Justin's Pov*

Chodziłem w kółko po salonie zaciskając pięści. Z tych wszystkich nerwów nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Tyler rano prosił mnie abym się z nim spotkał, dlatego spóźniłem się kilkanaście minut aby odebrać Em. Gdy podjechałem pod szkołę nigdzie jej nie było. Próbowałem się do niej dodzwonić ale była i nadal jest poza zasięgiem. Usiadłem na kanapie wzdychając ciężko i schowałem twarz w dłoniach.
- Spokojnie, Stary. Znajdzie się...Nie mogła tak po prostu się rozpłynąć, gdzieś musi być. - Mruknął Tyler patrząc na mnie, zacisnąłem szczękę i spojrzałem ze złością na chłopca.
- Nawet mnie kurwa nie próbuj uspokajać. - Syknąłem, chłopak podniósł ręce w geście obronnym wstając po czym podszedł do szafki i podniósł z niej porcelanową figurkę. Jestem na siebie cholernie zły,że pozwoliłem wrócić jej do szkoły. Wiedziałem,że to chory pomysł i nie wyniknie z tego nic dobre. Znów okazało się,że miałem rację. Spojrzałem na kilku młodych chłopaków, którzy siedzieli cicho w salonie. Jestem wdzięczny moim kumplom,że chcą mi pomóc w odnalezieniu Emily. Zawsze mogłem na nich liczyć, może nie robiłem z nimi super dobry i legalnych rzeczy ale to dzięki nim nie trafiłem do pierdla.
- Może poszła do jakiejś koleżanki? Na zakupu? Wiesz dziewczyny czasem robią po szkole różne rzeczy. - Mruknął Matt patrząc na mnie,zagryzłem wargę wstając i podszedłem do okna wkładając przy tym dłonie do kieszeni spodni. Wyjrzałem zza firanki i rozejrzałem się po okolicy. Jak zwykle było tutaj spokojnie, ani jednej żywej duszy na ulicy.
- Gdyby gdzieś poszła zadzwoniłaby do mnie. Musi być na jakimś zadupiu skoro jej telefon jest poza zasięgiem. - Westchnąłem ciężko i pokręciłem głową zaciskając wargi po czym oparłem ją o ścianę.
- W takim razie masz jakiś pomysł gdzie może być? - Spytał Tyler marszcząc brwi i odstawił figurkę na miejsce po czym spojrzał na mnie przecierając dłonie. Spojrzałem na na bruneta zaciskając wargi i kiwnąłem lekko głową.
- Nie, nie...myślisz,że za zniknięciem Emily stoi Luke? - Chłopak przeczesał swoje włosy zaczynając  chodzić po salonie. Najwyraźniej nie tylko ja denerwowałem się w tym momencie tak bardzo.Oparłem się o parapet wbijając przy tym wzrok w podłogę i pokiwałem głową.
- Nie wiem, stary ale boję się,że coś jej się stanie. - Mruknąłem cicho i pociągnąłem nosem wpatrując się w swoje stopy. Po chwili usłyszeliśmy dzwonek do drzwi, zerwałem się natychmiast a następnie pobiegłem do wejścia. W drzwiach zobaczyłem Kate, westchnąłem cicho i uderzyłem dłonią w drzwi zaciskając przy tym szczękę.
-Coś się stało? - Spytała marszcząc brwi po czym rozejrzała się dookoła zagryzając wargę.
- Miałam się dziś spotkać z Emily. - Spojrzałem na dziewczynę wzdychając i oblizałem wargi patrząc w bok.
-Emi nie ma, przyjdź innym razem. - Mruknąłem oschle a gdy chciałem zamknąć drzwi Kate zatrzymała mnie, przytrzymując je ręką. W mgnieniu oka dziewczyna wślizgnęła się do środka i zanim się obejrzałem stała obok mnie.
- Jak to jej nie ma? Umówiłam się z nią,że przyjdę wieczorem. - Pisnęła marszcząc brwi. Pokręciłem głową zamykając drzwi po czym spojrzałem na drobną brunetkę wzdychając.
-Czy Emily mówiła Ci,że wybiera się gdzieś po szkole? - Spytałem patrząc uważnie na dziewczynę. Gdy Em nie ma w domu to na pewno jest z Kate. One spędzają ze sobą całe dnie oraz mówią sobie wszystko, więc jeśli Emi gdzieś poszła to na pewno poinformowała o tym Kate. Dziewczyna zmarszczyła brwi patrząc na mnie i założyła ręce na piersiach.
- Po szkole rozmawiałam z nią przez chwilę ale musiałam iść a ona czekała na mnie. Czeka..czy Ty możesz mi powiedzieć gdzie jest moja przyjaciółka? - Usłyszałem mój dzwoniący telefon, uciszyłem Kate gestem dłoni idąc do salonu na co dziewczyna zmarszczyła brwi i zdenerwowana poszła za mną. Rozejrzałem się w poszukiwaniu  komórki po czym wyciągnąłem ją spod kilku poduszek leżących na kanapie i odebrałem.
- Halo? - Syknąłem marszcząc brwi. W salonie panowała niezręczna cisza, zapewne dlatego,że mój poziom złości był tak silny,że potrafiłem kogoś zabić nawet jeśli ta osoba nie zrobiła mi nic złego.
- Mam coś co należy do Ciebie. - Zaśmiał się chytrze Luke po czym zaciągnął się kolejny raz paląc papierosa.
- Gdzie ona jest? - Podniosłem głos a niemalże krzyknąłem do słuchawki zaciskając przy tym pięść. Tyler wstał z fotela i podszedł bliżej mnie marszcząc brwi.
- Myślisz,że tak łatwo Ci ją oddam? Nie ma mowy. - Usłyszałem szloch Emily co rozwaliło moje serce na miliony kawałków. Moja dziewczynka cierpi a mnie nie ma przy niej, nawet nie wiem gdzie jest. Poczułem ucisk w gardle, oblizałem suche wargi i zacisnąłem szczękę. Po chwili usłyszałem cichy pisk dziewczyny w słuchawce.
- Justin...boję się. - Mruknęła cicho szlochając, w jej głosie wyczułem strach. Pociągnąłem nosem siadając na kanapie.
- Przyjadę po Ciebie maleńka, obiecuję. - Wyszeptałem próbując ją jakoś uspokoić. Znam Luke'a i wiem,że może posunąć się do okropnych rzeczy a tego obawiam się najbardziej. Boję się,że skrzywdzi Emily.
- Wystarczy! - Wrzasnął Luke odpychając Emily na bok po czym przystawił telefon do ucha.
- Słuchaj...- Zaczął, jednak mu przerwałem.
-Nie, to Ty posłuchaj! Obiecuję Ci pieprzony skurwielu, jeśli spadnie jej chodź jeden włos z głowy to gdy Twój tatuś wyjdzie z pierdla ,odwiedzi Cię na cmentarzu. - Wrzasnąłem do telefonu, wszystkie mięśnie na mojej twarzy napięły się ze złości a moja klatka piersiowa nierówno podnosiła się i opadła wraz z ciężkimi oddechami. Nagle usłyszałem w słuchawce ciszę. Rzuciłem telefon o podłogę po czym rozejrzałem się po wszystkich osobach w salonie ze złością.
- Justin...- Mruknął cicho Matt i zrobił krok w moją stronę.
- Macie ją kurwa znaleźć! - Wywrzeszczałem i wywróciłem stolik po czym skierowałem się w stronę drzwi tarasowych, otworzyłem je kopnięciem nogi i wyszedłem na zewnątrz. Spojrzałem w niebo, które zrobiło się ciemne a po chwili zaczęły padać z niego krople deszczu. Upadłem na kolana i zacisnął palce na włosach krzycząc przy tym ile sił w płucach.  To moja wina,że Emily została porwana. Gdybym nie był idiotycznym chujem, który nie wie co to takiego zegarek to byłaby teraz w domu. Muszę znaleźć ją jak najszybciej zanim stanie się jej jakakolwiek krzywda. Po kilku minutach mojego krzyczenia, opanowałem swoje emocje i podniosłem się a następnie wróciłem do środka. Oczy wszystkich były skierowane wprost na mnie, nawet Kate siedziała cicho a to do niej nie podobne więc zapewne, któryś z chłopaków musiał wytłumaczyć jej całą sytuację.
- Tyler, spróbuj namierzyć jego numer. Matt zorganizuj broń. Za godzinę spotykamy się tutaj i każdy ma być gotowy. - Mruknąłem oschle idąc w stronę schodów po czym wszedłem na górę. Zacisnąłem szczękę i westchnąłem ciężko wchodząc do swojego pokoju po czym podszedłem do szafy i wyjąłem z niej czarne ubrania. Po chwili stanąłem przed lustrem i schowałem swoją broń pociągając przy tym  nosem. Ostatni raz spojrzałem na swoje odbicie w lustrze zaciskając szczękę i wyszedłem z pokoju.

____________________________________

KOLEJNY ROZDZIAŁ, YAY!!!!
Tak więc jak widzicie pojawił się rozdział 12, który nie za bardzo mi się podoba. 
Eh...ale tak to już jest. Są wakacje i mam więcej czasu więc powinnam dodawać częściej rozdziały
ale niestety przez ta pogodę,która panuje przez ostanie dni, nie czuję się najlepiej. 
Tak więc nie mam siły zupełnie na nic ale obiecuję,że poprawię się i rozdziały będą dodawane
szybciej. Zauważyłam,że wyświetlenia bloga ogromnie wzrosły przez co jestem ogromnie zadowolona.
Jeśli jesteście ciekawi to chciałabym Wam zdradzić kilka rzeczy,które wydarzą się w tym opowiadaniu. 

Jeśli macie jakiekolwiek pytania na temat tego ff lub też na inny to tutaj jest ask na którym 
 możecie zadawać pytania a ja postaram się odpowiedzieć na wszystkie. :) 

http://ask.fm/fearjbff

Do następnego! xoxo

KOMENTUJCIE!!!! 

środa, 9 lipca 2014

11


*Emily's Pov*

- Mówisz poważnie? - Wykrzyknęła Kate patrząc na mnie z niedowierzaniem. Westchnęłam ciężko zakrywając dłonią usta dziewczyny i pokiwałam głową. Kate przewróciła oczami i polizała moja dłoń.
- To,że powiedziałam o tym Tobie nie znaczy,że może dowiedzieć się o tym cały świat. - Mruknęłam krzywiąc się i zabrałam  dłoń z twarzy dziewczyny po czym wytarłam ją i poprawiłam włosy. Kate potrząsnęła głową marszcząc brwi i spojrzała na mnie.
- Ja wiedziałam,że Twoja rodzina nie jest zwyczajna ale,że dzieją się w niej takie rzeczy to się nie spodziewałam...wow! - Zmarszczyłam brwi patrząc na dziewczynę i pokręciłam głową poprawiając torbę na ramieniu.
- Czy możesz nikomu o tym nie mówić? Nie chcę aby mój tato miał jakieś kłopoty i w sumie ja też...- Mruknęłam cicho i westchnęłam patrząc na dziewczynę. Brunetka kiwnęła głową z lekkim uśmiechem po czym przytuliła mnie.
- Czekaj czyli ten Luke chcę się odegrać na Twoim tacie, krzywdząc Ciebie? I to dlatego, Justin mieszka z Tobą? - Pokiwałam głową zagryzając wargę po czym oblizałam ją. Powiedziałam Kate o wszystkim, o tym co się dokładnie dzieje w moim życiu. Jest moją najlepszą przyjaciółką i jedną z najbliższych mi osób więc stwierdziłam,że powinna o tym wiedzieć. Między nami panowała chwila ciszy, zaczęłam skubać skórę przy paznokciu rozglądając się nerwowo.
- Martwię się o Ciebie, Em. - Mruknęła cicho Kate zaciskając dłoń na pasku od torby.
- Nie chcę aby stała Ci się jakaś krzywda. - Dodała. Spojrzałam na dziewczynę i uśmiechnęłam się lekko po czym przytuliłam ją.
- Nie masz o co się martwić, jestem bezpieczna. - Powiedziałam z uśmiechem przytulając dziewczynę. Po chwili zadzwonił jej telefon, dziewczyna wyciągnęła go z kieszeni po czym uśmiechnęła się szeroko.
- To Toby, wybacz Emi ale muszę iść. Zadzwonię albo najlepiej przyjdę wieczorem. - Pośpiesznie pocałowała mnie w policzek po czym odeszła wpatrując się z szerokim uśmiechem w telefon. Zachichotałam cicho i pokręciłam głową patrząc na odchodzącą Kate. Toby to jej chłopak, w sumie nie do końca można go nazwać jej chłopakiem.... Jest on koszykarzem w szkolnej drużynie i spotykają się od jakiegoś czasu. Jest między nimi coś więcej niż tylko przyjaźń a po zachowaniu Kate wnioskuje,że bardzo go lubi. To będzie jej pierwszy poważny chłopak. Rozejrzałam się po pustym parkingu i westchnęłam cicho nie widząc samochodu Justina. Zwykle się nie spóźnia więc trochę się zmartwiła ale pewnie wypadło mu coś ważnego i za chwilę przyjedzie. Zrezygnowana usiadłam na ławce i założyłam ręce na piersiach po czym zagryzłam wargę wpatrując się w swoje buty. Po chwili zatrzymał się przede mną czarny Van, podniosłam głowę i zmarszczyłam brwi patrząc na otwierające się drzwi. Wysoki chłopak ubrany cały na czarno i w kominiarce, złapał mnie od tyłu i przyłożył do mojej twarzy chustkę z środkiem usypiającym tak szybko,że nie zdążyłam wydać z siebie żadnego dźwięku.


*Kilka godzin później* 

Obudziłam się z ogromnym bólem głowy i rozejrzałam po pustym pokoju. Przy suficie wisiała tylko jedna żarówka,która  świeciła delikatnie a przy ścianie stało stare, drewniane krzesło. Pokój był dość duży i bardzo zimny oraz czuć było w nim wilgoć. Nie było tu żadnego okna co sprawiało,że pomieszczenie było jeszcze bardziej przerażające. Spojrzałam na drzwi po czym zaczęłam głośno krzyczeć. Nagle do środka weszła znajoma mi osoba, to był Luke. Chłopak uśmiechnął się łobuzersko patrząc na mnie i podszedł bliżej po czym złapał moją szczękę a po moich policzkach zaczęły spływać łzy.
- Czego Ty chcesz? - Wyszlochałam i odwróciłam głowę zaciskając powieki a następnie pociągnęłam nosem.
-Twój ochroniarz jest do dupy. Jak się tatuś dowie co wyprawia to go zwolni i już nigdy nie zobaczysz swojego chłoptasia. - Zaśmiał się podchodząc do krzesła po czym przyciągnął je bliżej i usiadł na nim.
- Ale może to i lepiej...- Mruknął z uśmiechem wyciągając paczkę papierosów po czym odpalił jednego i zaciągnął się patrząc na mnie.
- Palisz? - Spytał wyciągając w moją stronę papierosa po czym roześmiał się głośno.
- Jesteś pieprzonym chujem, nigdy Ci się to nie uda! - Krzyknęłam ze łzami w oczach i zacisnęłam szczękę ze złości. Uśmiech zszedł z twarzy chłopaka i zanim się obejrzałam stał już obok mnie, zaciskając dłoń na moich włosach.
- Posłuchaj mała szmato! Tutaj nikt Ci nie pomoże, rozumiesz? - Syknął do mojego ucha i pociągnął za moje włosy na co jęknęłam cicho z bólu marszcząc brwi.
- Chcę aby Twój ojciec cierpiał tak, jak ja cierpiałem. Mam zamiar Cię tutaj wykończyć. Jeśli miałbym Cię katować do końca mojego pierdolonego życia to będę to robił! - Wrzasnął prosto w moja twarz po czym uderzył moją głową o ścianę. Upadłam na ziemię czując jak krew spływa po mojej twarzy razem ze łzami. Zacisnęłam dłonie szlochając przy tym cicho. Blondyn przykucnął obok mnie i odgarnął kosmyki moich włosów z twarzy z uśmiechem.
- Jesteś całkiem niezła, nie dziwię się,że podobasz się Bieberowi. Zawsze miał dobry gust jeśli chodzi o dupy. - Splunęłam patrząc na chłopaka ze złością po czym zacisnęłam wargi odsuwając się.
- Nie waż się mnie więcej dotykać! - Krzyknęłam marszcząc brwi i przesunąłem się w kąt pokoju.
Luke zaśmiał się prostując po czym wyszedł z pokoju. Usłyszałam jak przekręca klucz w zamku a po moich policzkach spłynęło więcej łez. Podciągnęłam kolana pod klatkę piersiową i oparłam na nich brodę szlochając. Spojrzałam na swoje nadgarstki na których były otarcia więc musiałam być wcześniej związana. Oparłam się o ścianę płacząc po czym przymknęłam oczy zaciskając przy tym wargi. Jedynie co teraz chciałam to wrócić do domu i wtulić się w Justina, bo od dłuższego czasu tylko w jego ramionach czułam się bezpieczna.

_________________________________________________
ROZDZIAŁ 11, WOOHOO!!!
Czy wyszedł? Nie wiem, zostawię to Wam do ocenienia. 
Proszę o komentarze, ponieważ to motywuję mnie do dalszego pisania. 

DO NASTĘPNEGO xoxo

niedziela, 6 lipca 2014

10



* Emily's Pov*


Obudziłam się nad ranem wtulona w Justina. Uśmiechnęłam się lekko na widok chłopaka z potarganymi włosami,który podczas snu wyglądał jak niemowlę. Spojrzałam na zegarek przecierając jedno oko i skrzywiłam się widząc godzinę. Minęło kilka dni odkąd nie było mnie w szkole więc w końcu muszę do niej wrócić, nie chcę aby nauczyciele zaczęli się niepokoić przez to,że tak nagle zniknęłam. Wiecie jakie mogą być tego skutki...Wstałam powoli uwalniając się z ucisku szatyna po czym wolnym krokiem poszłam do łazienki i weszłam pod prysznic. Odkręciłam chłodną wodę bo właśnie tego potrzebowałam, a raczej moje ciało potrzebowało. Oparłam się o zimne kafelki a moje ciało przeszedł dreszcz. Przymknęłam oczy i odetchnęłam cicho. Będąc u Carmen bardzo tęskniłam za domem, to nie tak,że nie odpowiadało mi tamto miejsce, wręcz przeciwnie... Tamto miejsce było cudowne i zakochałam się w nim już na początku mojego pobytu ale przecież jest takie znane przysłowie "wszędzie dobrze ale w domu najlepiej". Tak było też ze mną, potrzebowałam powrotu do domu, do mojego pokoju, mojego łóżka i wszystkich rzeczy,które mnie tu otaczają. Po prostu tęskniłam za tym. Po kilku minutach wyszłam spod prysznica, osuszyłam włosy ręcznikiem a drugim owinęłam swoje ciało. Wróciłam do pokoju, Justin nadal spał wtulony w moją poduszkę. Podeszłam bliżej patrząc na niego z uśmiechem a ten wymamrotał jakieś niezrozumiałe słowa marszcząc nos na co zachichotałam cicho. Okryłam chłopaka kołdrą, całując go przy tym delikatnie w ramię, które pokrywały tatuaże. Cholernie je uwielbiam, za każdym razem gdy Justin chodzi bez koszulki nie mogę oderwać od nich wzroku. Zawsze znajdę w nich coś nowego co bardzo mnie zaskoczy. Zaczęłam przeglądać swoje ubrania a po chwili usłyszałam głos Justina.
- Wcześnie wstałaś. - Stwierdził zaspany przecierając swoje oczy po czym usiadł na łóżku ziewając.
- Tak ale to tylko dlatego,że muszę iść do szkoły. - Mruknęłam cicho wyjmując z szafy spodnie. Wiedziałam,że mój pomysł z powrotem nie spodoba się Justinowi ale przecież nie mogę wiecznie się ukrywać siedząc w domu.
- A-ale jak to? - Szatyn zmarszczył brwi patrząc na mnie po czym wstał z łózka i podszedł do mnie.
- Umowa była inna Emily. Wiesz,że muszę mieć Cię na oku a w szkole to jest niemożliwe więc zostajesz w domu. - Westchnęłam cicho odwracając się w jego stronę po czym złapałam jego dłoń.
- Justin nie mogę się wiecznie ukrywać. Ja już wariuję przez to siedzenie w domu. Nie mogę wychodzić, z nikim się kontaktować...To mnie przytłacza, nie potrafię tak. - Mruknęłam cicho spuszczając wzrok. Chwilę staliśmy w ciszy dopóki Justin nie wypuścił głośno powietrza przymykając oczy.
- Boję się,że gdy będziesz w szkole to nie będę w stanie Cię ochronić. - Wychrypiał zakładając kosmyk włosów za moje ucho. Podniosłam wzrok i spojrzałam na szatyna zagryzając wargę.
- To jest szkoła Justin, tam nic mi nie grozi. Jestem tam bezpieczna, przecież dobrze o tym wiesz. - Powiedziałam marszcząc brwi po czym przybliżyłam się do chłopaka i trąciłam nosem jego brodę. Justin jest ode mnie prawie wyższy o głowę co jest dla mnie zabawne a zarazem takie urocze. To jest jak w filmach podczas scen romantycznych gdy dziewczyna staje na palcach aby pocałować chłopaka, bo ten jest od niej dużo wyższy.
- Nie wiem, Emily...- Pokręcił głową i zacisnął wargi gładząc mnie po policzku po czym złączył nasze czoła zaciskając szczękę.
- Obiecasz mi,że będziesz na siebie uważała i jeśli coś Cię zaniepokoi to zadzwonisz do mnie? - Spytał patrząc na mnie z troską. Kiwnęłam głową z lekkim uśmiechem i musnęłam jego wargi. Szatyn uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło po czym odsunął się ode mnie.
- Pójdę zrobić śniadanie. - Mruknął z lekkim uśmiechem i wyszedł z pokoju. Westchnęłam cicho z uśmiechem po czym schyliłam się i wyjęłam swoją torbę spod łóżka. Zaczęłam szukać w niej swojego telefonu jednak nie mogłam go znaleźć więc wysypałam całą zawartość torby na dywan. Uśmiechnęłam się biorąc do ręki komórkę po czym usiadłam na podłodze opierając się o łózko i zaczęłam przeglądać nieodebrane połączenia. Tak jak myślałam,Kate próbowała się do mnie dodzwonić aż trzydzieści razy podczas mojej nieobecności. Mogłam ją poinformować,że muszę wyjechać. Pewnie jest cholernie zła,że o niczym jej nie powiedziałam, ale przecież nie mogłam. Postanowiłam nie dzwonić do niej, lepiej będzie jeśli wyjaśnię jej wszystko w szkole. Po kilkunastu minutach wyszłam z pokoju. W powietrzu unosił się zapach świeżo zaparzonej kawy,jajecznicy oraz bekonu. Muszę przyznać,że ten chłopak z każdym dniem zadziwia mnie coraz bardziej. To jest facet, a po tej rasie można się spodziewać,że na śniadanie jedzą zimną pizzę sprzed dwóch dni i popijają ją piwem. Zachichotałam w duchu wchodząc do kuchni po czym zagryzłam wargę widząc Justina, stojącego w samych spodniach przy kuchennym blacie. Podeszłam do chłopaka i przytuliłam się do jego pleców z uśmiechem.
- Co tam słonko? - Spytał z uśmiechem patrząc na mnie przez ramie. Zachichotałam cicho rumieniąc się po czym stanęłam na palcach i złożyłam mokry pocałunek na jego karku.
- Ładnie pachnie. Nie wiedziałam,że potrafisz gotować. -
- Wielu rzeczy o mnie nie wiesz kochanie. - Zachichotał Justin odsuwając się po czym postawił talerze na stole i nalał kawy do kubków.
- Siadaj, musisz zjeść śniadanie. - Mruknął odsuwając przede mną krzesło. Usiadłam na krześle patrząc na Justina po czym podniosłam kubek i napiłam się kawy.
- Justin... wiesz może kiedy mój tata wróci? - Spytałam cicho odstawiając kubek po czym podniosłam widelec i zaczęłam grzebać nim na talerzu. Chłopak westchnął ciężko wpatrując się w stół i pokręcił głową zaciskając wargi. Tęsknię za tatą coraz bardziej, mam wrażenie,że wróci dopiero gdy sprawa z Luke'em się skończy. W sumie nie mogę zrozumieć,że zostawić swoją córkę samą, na pastwę losu. Rozmawiam z nim bardzo rzadko, może tylko raz w tygodniu. Częściej kontaktuje się z nim przez Justina i bardzo mi się to nie podoba, ponieważ chciałabym aby był w domu, ze mną...
- Bardzo chciałabym odpowiedzieć Ci na to pytanie Emily ale nie potrafię. - Westchnął cicho i spojrzał na mnie kątem oka po czym dotknął delikatnie mojej dłoni. Kiwnęłam głową z lekkim uśmiechem po czym złapałam jego dłoń i ścisnęłam ją. Szatyn podniósł moją rękę i przyłożył ją do swoich ust po czym pocałował delikatnie wierzch mojej dłoni przymykając oczy. Pewnie jestem kretynką ale czuję,że powoli zaczynam się zakochiwać. Po kilkunastu minutach siedzieliśmy już w samochodzie Justina, zapięła pas i oparłam głowę o zagłówek patrząc w okno. Chwilę jechaliśmy w ciszy, jednak gdy stanęliśmy na światłach Justin ją przerwał.
- Skoro między nami coś jest to chyba powinienem zaprosić Cię na randkę. - Mruknął cicho i oblizał wargi po czym spojrzał na mnie i uśmiechnął się lekko.
-Chyba tak - Mruknęłam z uśmiechem i zachichotałam cicho a następnie położyłam dłoń na udzie chłopaka. Justin spojrzał na swoje udo z uśmiechem za po kilku minutach zatrzymał się na parkingu przed szkoła. Rozejrzał się i westchnął cicho zagryzając wargę. Pocałowałam chłopaka w policzek z lekkim uśmiechem i rzuciłam zwykłe "do zobaczenia" po czym wysiadłam z samochodu zakładając torbę na ramie. Usłyszałam pisk Kate a po chwili poczułam na sobie jej ciężar.
- Zabije Cię! - Pisnęła przytulając mnie mocno, zachichotałam cicho próbując wyrwać się z objęć dziewczyny. Kate odsunęła się ode mnie po czym zlustrowała mnie wzrokiem i poprawiła włosy.
- Dlaczego nie odbierałaś? - Spytała kładąc dłonie na biodrach i zacisnęła wargi w wąską linię.
- Musiałam nagle wyjechać i zostawiłam telefon, przepraszam. - Mruknęłam poprawiając torbę na ramieniu. Dziewczyna westchnęła kręcąc głową i złapała mnie pod ramię a następnie zaczęła ciągnąć mnie w stronę budynku.
- Mam Ci tyle do opowiedzenia, nie uwierzysz co się działo przez te kilka dni! - Pisnęła ponownie podekscytowana na co zaśmiałam się cicho. Kate to totalna przekupa, bardzo ją za to kocham. Tym swoim ciągłym gadaniem zawsze poprawia mi humor, w sumie jestem do niej podobna. Też tyle gadam. Spojrzałam w stronę samochodu Justina, który nadal stał na parkingu. Szatyn obserwował nas uważnie, uśmiechnęłam się do niego zakładając kosmyk włosów za ucho a natychmiast ujrzałam cudowny uśmiech Justina.

______________________________________
Jak dawno nie dodawałam rozdziału, jeju! 
Ale mogę się wytłumaczyć...Ostatnio mam wrażenie,że już nikt nie czyta tego opowiadanie przez 
co tak długo nie dodawałam rozdziału. Dodatkowo przez rekrutację do szkół nie miałam głowy do pisania. 
Ale mogę się pochwalić,że zostałam przyjęta do liceum! :) 

Jeśli tu jesteście to oczywiście proszę o komentowanie!
Mam nadzieję,że rozdział wam się podobał no i...
DO NASTĘPNEGO! xoxo