*Emily's POV*
Dziś mija rok odkąd jestem oficjalnie z Justinem. Ostatnie wydarzenia związane z Luke'em były dla nas ogromną próbą, gdyby nie Justin nie wiem czy byłam jeszcze na tym świecie. Nie mogę uwierzyć,że na początku byłam do niego tak sceptycznie nastawiona. Mimo wszystkich trudności skończyłam liceum z wyróżnieniem, postanowiłam zrobić sobie roczną przerwę i poważnie zastanowić się w kwestii wyboru studiów. Pomiędzy mną a moim chłopakiem układa się naprawdę świetnie,chodzimy na romantyczne randki, spotykamy się w każdym możliwym momencie. To wspaniałe uczucie gdy nie musimy się ukrywać tylko możemy spokojnie leżeć na kanapie oglądając film i nie martwić się,że ktoś nas przyłapie. Tato na początku nie mógł się przyzwyczaić do mojego związku, jednak zauważyłam,że oboje zaczynają się dogadywać.
- Wyglądasz cudownie! - Pisnęła Kate z szerokim uśmiechem i zaklaskała w dłonie.
- Justin oszaleje gdy zobaczy Cię w tej sukience.- Dziewczyna zaczęła poprawiać mój strój na co zachichotałam kręcąc głową.
- I tak ma być. - Oblizałam wargi z uśmiechem i założyłam kosmyk włosów za moje ucho przeglądając się w lustrze. Muszę przyznać,że postarałam się jeśli chodzi o wygląd na dzisiejszy wieczór. Prosta, długa czerwona sukienka z dużym rozcięciem na boku idealnie układała się na moim ciele dodatkowo odkryte plecy dodawały seksapilu i czerwone szpilki... to już strzał w dziesiątkę. Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi i uśmiechnęłam się pod nosem słysząc głos Justina. Spojrzałam na Kate i pocałowałam ją w policzek z uśmiechem po czym wytarłam kciukiem ślad po pomadce, który na nim zostawiłam.
- Mój książę już tu jest, dziękuję za pomoc. - Brunetka machnęła dłonią z uśmiechem udając najskromniejsza na świecie i zaśmiała się cicho.
- Nie ma za co kochana, służę pomocą. - Poprawiła ostatnie kosmyki moich włosów i klepnęła mnie w pośladek wypychając przy tym z pokoju. Między mną a Kate również się polepszyło, uważam,że nasza przyjaźń weszła zupełnie na inny etap. Jesteśmy ze sobą mocniej zżyte i jeszcze bardziej sobie ufamy. Nigdy nie narzekałam na kontakt jaki mam z moją najlepszą przyjaciółką ale teraz jest po prostu jeszcze lepiej.
Zeszłam na dół z uśmiechem i spojrzałam na moich chłopców rozmawiających o jakiś męskich rzeczach. Gdy tylko Justin mnie zauważył na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
- Moja piękna. - Mruknął z uśmiechem podchodząc do mnie i położył dłoń na moim biodrze całując w policzek.
- Podoba się? Bardzo się starałam. - Spytałam z uśmiechem na co chłopak zmierzył mnie wzrokiem i kiwnął głową drapiąc się po brodzie.
- No, dałaś radę. - Uderzyłam chłopaka lekko w ramie gdy oboje zaśmialiśmy się. Mężczyzna kiwnął głową z uśmiechem patrząc na nas. Gdy tylko pożegnaliśmy się ze wszystkimi wyszliśmy z domu. Justin postanowił zabrać mnie dzisiaj na romantyczną kolację, robi to co jakiś czas aby pokazać jaki jest szarmancki. Ale dzisiaj jest bardzo wyjątkowy wieczór, ponieważ to nasza rocznica. Mi to osobiście bardzo odpowiada ponieważ uwielbiam patrzeć jak się stara o nasz związek. Czasem nawet udawałam,że się na niego obrażam tylko po to aby wpadł na jakiś super pomysł jeśli chodzi o przeprosiny. Wiem,że nie powinnam tak robić ale po prostu uwielbiam być rozpieszczana. Szatyn przez całą drogę do restauracji gładził moje udo z uśmiechem, ani na chwilę nie zabrał ręki a mi to w żaden sposób nie przeszkadzało.
- To gdzie mnie dzisiaj zabierasz? - Uniosłam brew patrząc na chłopaka z uśmiechem. On również się postarał jeśli chodzi o wygląd, miał na sobie czarne luźniejsze spodnie, marynarkę oraz białą koszulę bez krawata, pozwolił sobie nawet na odpięcie kilku guzików i podwinięcie mankietów. Justin w wersji bad boya jest cholernie pociągający ale w wersji eleganckiego bad boya wygląda niczym Ryan Gosling,który gra w jakimś filmie dobrze usytuowanego faceta. Oczywiście moja wersja Ryana Goslinga jest o wiele lepsze i tak dziewczyny, on jest mój!
- Skarbie, jesteś bardzo ciekawska. Mówiłem Ci,że to niespodzianka a skoro to niespodzianka to nie mogę Ci powiedzieć, prawda? - Spojrzał na mnie z uśmiechem po czym stanął na światłach gładząc opuszkiem palca moją skórę. Przewróciłam oczami gdy nagle chłopak złapał moją szczękę i złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Jęknęłam cicho odrywając się od niego i oblizałam wargi patrząc w jego oczy unosząc kącik ust do góry.
- Uważaj na drogę. - Justin uśmiechnął się łobuzersko pod nosem a następnie nacisnął pedał gazu odjeżdżając z piskiem opon. Po kilku minutach byliśmy już na miejscu. Gdy tylko wysiadłam z samochodu moim oczom ukazał się ogromny szyld jednej z najlepszej restauracji w mieście. Uśmiechnęłam się szeroko patrząc na Justina, który podszedł do mnie i objął moją talie składając przy tym pocałunek na moim czole.
- To nasza pierwsza rocznica, musimy ją spędzić w jakimś super miejscu. - Mruknął zachrypniętym głosem z uśmiechem patrząc na mnie uważnie. Stanęłam na palcach kładąc dłonie na jego ramionach i złączyłam nasze czoła tak,że swobodnie mogłam patrzeć w jego czekoladowe oczy. Szatyn uśmiechnął się pod nosem i musnął delikatnie moją brodę.
- Chodźmy. - Złapała moją dłoń a następnie pociągnął mnie do wejścia. Gdy tylko weszliśmy do środka zaparło mi dech w piersiach, całe pomieszczenie było idealnie oświetlone dzięki ekskluzywnym żyrandolom, wszystkie stoliki i krzesła zrobione z ciemnego drewna, uroku dodawało światło z zapalonych świec, które ustawione były na każdym stoliku. Każdy detal tego miejsca był idealnie przemyślany i wykonany. W tle było słychać melodię graną na fortepianie co bardzo umilało tutaj czas. Kelner zaprowadził nas do specjalnego stolika umieszczonego w rogu sali obok dużego okna, reszta miejsc była oddalona dzięki czemu mieliśmy sporo prywatności.
- Pięknie tu. - Złapałam dłoń Justina z uśmiechem rozglądając się dookoła, chłopak przystawił moją dłoń do swoich ust i musnął czule jej wierzch.
- Mówiłem,że spędzimy ten dzień w cudownym miejscu. - Szatyn sięgnął do kieszeni swojej marynarki nie puszczając mojej dłoni po czym zaczął coś w niej szukać. Po chwili postawił przede mną aksamitne, czerwone pudełeczko a gdy tylko je otworzył ujrzałam pierścionek z białego złota, który posiadał diamentowe oczko w kształcie korony.
- Ohh Justin...- Szepnęłam z uśmiechem podnosząc pudełeczko i spojrzałam na chłopaka.
- Spokojnie skarbie, jeszcze nie proszę Cię o rękę. Po prostu chcę abyś miała coś co będzie przypominało Ci,że jesteś moja. - Uśmiechnęłam się szerzej podnosząc się z krzesła i złączyłam nasze usta.
- Dziękuję, jest piękny. - Szepnęłam przez pocałunek. Resztę wieczoru spędziliśmy w przyjemnej atmosferze. Bardzo dużo rozmawialiśmy i śmialiśmy się a gdy tylko zjedliśmy kolację pojechaliśmy do Justina. Chłopak bardzo postarał się i dopilnował aby cały ten dzień był idealny przez co nie mogę na nic narzekać. Po całym ciężkim roku w końcu wiem,że jestem u boku właściwego mężczyzny. I to jest chyba najważniejsze, świadomość,że ma się osobę, która zrobi dla Ciebie wszystko i która kocha Cię bezgranicznie....
_____________________
I'M BACKKKK!!!!!
Jejuś nawet nie wiecie jak bardzo tęskniłam... W sumie nawet nie wiem od czego teraz zacząć, a więc postanowiłam pisać drugą część Fear. Bardzo się zżyłam z tym opowiadaniem jak i również z Wami.
Mam nadzieję,że ta część również Wam przypadnie do gustu a może i nawet bardziej.
Piszcie co sądzicie, polecajcie, dawajcie własne pomysły!!!
Do następnego!!!! xoxo