wtorek, 23 grudnia 2014

22


*Emily's POV* 

Minęło kilka dni, kilka bardzo długich i ciężkich dni. Może nie dla każdego ale dla mnie na pewno. Sytuacja w domu w żaden sposób nie poprawiła się, tata nadal jest przekonany,że Justin to ten zły a przecież to nie prawda. Kilkakrotnie próbowałam z nim rozmawiać ale to nic nie dało, pan policjant ma swoją dumę i swoje osobiste przekonania, których trzyma się za wszelką cenę i nikt nie może ich zmienić. Jestem już tym wszystkim zmęczona, ciągłe kłótnie z tatą oraz Justinem, to wszystko mnie przytłacza. Mój chłopak wyszedł ze szpitala na szczęście tylko z kilkoma siniakami, nic więcej mu nie grozi. Jedyne dobre wieści przez te ostatnie dni. Mam wrażenie,że nasz związek przechodzi jakiś kryzys. Ciągle sprzeczamy się o wszystko a zwłaszcza o jego byłą. Justin zapewnił mnie,że gdy tylko wyjdzie ze szpitala to ona wyjdzie. Tak się nie stało, wręcz przeciwnie, oni nawiązali ze sobą lepszy kontakt. Może i jestem zazdrosna ale co z tego? Ja po prostu nie chcę go stracić...
- Czy to nie ta laska o której mi mówiłaś? - Kate szturchnęła mnie w ramie wyrywając mnie z zamyśleń na co pokręciłam głową i spojrzałam w stronę blondynki idącej pewnym krokiem wzdychając.
- Tak, to ona. - Mruknęłam oschle odwracając wzrok. 
- Myślisz,że się z nią spotka? - Wzruszyłam ramionami patrząc w ten sam punkt na ścianie i napiłam się kawy, brunetka przewróciła oczami i spojrzała na mnie z zadziornym uśmiechem na co pokręciłam głową. Doskonale wiem co oznacza ten wzrok, zwykle przewiduje on po prostu kłopoty. Kate to bardzo energiczna dziewczyna z mnóstwem pomysłów, jednak te pomysły nie zawsze są dobre. Bardzo często te jej super idealne olśnienia po prostu wpakowywały nas w kłopoty czego szczerze nienawidziłam. 
- Nie Kate, nie ma mowy. - Powiedziałam stanowczo kręcąc głową na co dziewczyna zrobiła minę słodkiego psiaka. Na wiele osób to nie działa ale na mnie niestety tak, gdy ktoś zrobi taką minę to bum...jestem kupiona. Westchnęłam ciężko wstając i przewróciłam oczami gdy dziewczyna pociągnęła mnie za rękę wchodząc przy tym w pobliskie krzaki tuż nad fontanną obok której siedziała Rachel. 
- Kate, myślisz,że to dobry pomysł? - 
- Wyluzuj, jesteśmy na piętrze a ona na parterze. To blondynka, nie zauważy nas więc spokojnie możemy tutaj siedzieć. - Mruknęła z uśmiechem Kate i napiła się kawy patrząc uważnie na blondynkę..
- Ona może nie ale inni ludzie tak. - Wymamrotałam pod nosem rozglądając się. Siedziałyśmy przez kilka minut w ciszy obserwując uważnie dziewczynę. Byłam bliska wstania i krzyczenia ze złości ponieważ wszystkie te gałązki, liście, patyki, kamienie i inne sztuczne rośliny wchodziły w każde możliwe miejsce mojego ciała co mnie kompletnie irytowało. 
- Zobacz, przyszedł. - Szepnęła Kate i zmrużyła oczy patrząc uważnie na Justina. Chłopak podszedł do Rachel z uśmiechem po czym przytulił ją dając całusa w policzek. Przeklęłam cicho pod nosem obserwując daną sytuację i poprawiłam swoje włosy. Wydawali się bardzo szczęśliwi i rozluźnieni w swoim towarzystwie. Nie wiem nawet czy Justin tak wygląda gdy spotyka się ze mną.
-A to mała suka. - Mruknęła Kate podnosząc się i oparła się o barierki na co westchnęłam i szarpnęłam dziewczynę za ramię wstając. 
- Kate uspokój się, to nic takiego. Oni są tylko przyjaciółmi, pewnie spotkali się tylko aby porozmawiać. - Oblizałam wargi z lekkim uśmiechem na co brunetka stojąca obok mnie prychnęła wyrzucając ręce w powietrze, uderzając przy tym w mój kubek z kawą, który spadł prosto na głowę Rachel. Rozchyliłam usta w szoku patrząc w dół i natychmiastowo odwróciłam się tyłem do barierki. 
- On mnie zabije. Błagam Cię powiedz,że nie patrzy w górę! - Pisnęłam w panice łapiąc się za głowę. - Nie, nie...nie patrzy...Tylko idzie. - Otworzyłam szerzej oczy i spojrzałam na Justina idącego w moją stronę po czym zaczęłam uciekać. Biegłam ile sił w nogach przeciskając się przez ludzi,spojrzałam przez ramie na chłopaka i skręciłam w lewo uciekając w stronę damskich toalet. Jestem już martwa, dosłownie. Gdy tylko Justin mnie złapie to aż boję się pomyśleć co może mi zrobić. Niby to nie byłam ja ale jak mu wytłumaczę siedzenie w krzakach,patrzenie na niego oraz moja kawa na głowie Rachel. 
- Emily! - Warknął Justin przez zęby zatrzymując się po czym zaczął sapać patrząc na mnie, Pisnęłam głośno biegnąc przed siebie po czym potknęłam się o własne nogi i wylądowałam na zimnej posadzce.  Chłopak podszedł do mnie dysząc i oblizał swoje wargi. 
- Przegięłaś rozumiesz? To co właśnie zrobiłaś było szczeniackie i głupie, jak Ty w ogóle mogłaś? Nigdy nie sądziłem,że jesteś zdolna do takiego czegoś. Jesteś naprawdę aż taka głupia? - Spytał marszcząc brwi i łapiąc się przy tym za głowę. 
- Ale..-
- Nie Emily, nie mam ochoty nawet z Tobą teraz gadać. - Warknął i pokręcił głową patrząc na mnie zażenowany po czym odszedł chowając dłonie do kieszeni swoich czarnych spodni.



Minęło kilka godzin od tego okropnego zajścia w galerii. Nie jestem z siebie dumna, raczej czuję się upokorzona przez moje zachowanie. Nigdy więcej nie posłucham Kate i nie zgodzę się na żaden z jej głupich pomysłów. Przez to wszystko Justin ze mną nie rozmawia i traktuje mnie jak powietrze. Nie dziwię mu się, na jego miejscu zachowałabym się tak samo. Nie powinnam się na to zgodzić, szpiegowanie mojego chłopaka to najgorsza rzecz jaką mogłam zrobić. 
Westchnęłam cicho patrząc na chłopaka wchodzącego do salonu i założyłam kosmyk mokrych włosów za ucho. 
- Skarbie... - Mruknęłam cicho bawiąc się rękawem od jego bluzy. Chłopak zignorował mnie po czym podrapał się po nagim torsie i włączył telewizor kładąc nogi na stoliku. 
- W skali od zera do dziesięciu jak bardzo mnie nienawidzisz? - Spytałam cicho i pociągnęłam nosem patrząc ze smutkiem na Justina na co ten uśmiechnął się lekko i pokręcił głową.
 -Nie nienawidzę Cię Emi, po prostu nie rozumiem jak mogłaś zrobić coś takiego. Myślałem,że wszystko sobie wyjaśniliśmy a Ty mnie szpiegujesz w krzakach? Co chciałaś sobie tym udowodnić? - Spytał patrząc na mnie uważnie. Wzruszyłam ramionami spuczając wzrok i zagryzłam wargę. On ma rację, zachowałam się jak kompletna smarkula. Sama nie wiem co wtedy myślałam, chyba po prostu miałam osobistą potrzebę udowodnienia sobie,że pomiędzy nimi nic nie ma. 
- Przepraszam - Szepnęłam a do moich oczu napłynęły łzy i szybko schowałam twarz we włosach tak aby chłopak tego nie zauważył. Nie udało się, nim się obejrzałam Justin kucał obok mnie ujmując moja twarz w dłonie. 
- Już o tym rozmawialiśmy Emi, tak? Nie bądź już tak bardzo o mnie zazdrosna, jestem tylko Twój. - Mruknął z lekkim uśmiechem i otarł przy tym kciukami moje policzki. 
- Nie płacz, już jest wszystko dobrze. Tylko proszę nie rób tego więcej. - Dodał z uśmiechem i musnął czule moje usta po czym mocno mnie do przytulił. Pociągnęłam nosem i wtuliłam się mocno w klatkę piersiową chłopaka. I to jest właśnie mój Justin, kochany i wyrozumiały. On wie,że nie chciałam zrobić nic złego po prostu byłam zazdrosna. Zazdrość w związku zdarza się bardzo często. Gdy jesteśmy zazdrośni to po prostu oznacza,że bardzo zależy nam na tej osobie i nie chcemy jej stracić.  
Pociągnęłam nosem z uśmiechem i oblizałam wargi po czym spojrzałam w okno przytulając się do nagiego ramienia szatyna. Było już bardzo ciemno, minęła północ. Taty dzisiaj nie ma w domu więc noc spędzę u Justina. Ojciec nie wie,że się spotykamy i tak na razie jest dobrze. Gdyby wiedział,że mam z nim jakikolwiek kontakt robiłby mi jeszcze większe wywody a tego po prostu nie chcę. Bardzo podoba mi się mieszkanie Justina, jest małe ale bardzo przytulne jak na młodego faceta. Wiadomo panuje tu w pewien sposób jakiś bałagan i lekki chaos ale to wcale nie przeszkadza. Po chwili zobaczyłam sylwetkę mężczyzny przyglądającego nam się z mieszkania na przeciwko na co zmarszczyłam brwi podnosząc głowę. 
- Justin..- Szepnęłam cicho wpatrując się w okno, chłopak momentalnie wstał i podszedł do firanki po czym zacisnął szczękę widząc Luke'a,który przyglądał nam się z cwaniackim uśmiechem. 

______________________________

Hejka kochani!!!
Jak już mówiłam mam mnóstwo weny i nie mam pojęcia jak mam to wykorzystać,. Z chęcią co chwile siedziałabym z laptopem pod kocem i pisała przez co dodawałabym pewnie rozdziały co dwa dni ale tak nie mogę, haha :)
Jestem ciekawa co myślicie o tym rozdziale. Jak widzicie znów pojawił się Luke a to oznacza,że znów pojawią się kłopoty. Hmmm...
ZA DWA DNI ŚWIĘTA!
JESTEM BARDZO SZCZĘŚLIWA Z TEGO POWODU. 
A Wy,cieszycie się? Gdzie spędzacie święta? 

DO NASTĘPNEGO!!! xoxo

KOMENTUJCIE!!! 

8 komentarzy:

  1. Oj możesz możesz dodawać tak często 😁 świetny rodzial, czekam na następny 💞

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dołączam sie do tego ze mozesz co 2 dni dodawać rozdzial!

      Usuń
  2. Jezu po co Justin lazi gfzies z ta rachel jpdl

    OdpowiedzUsuń
  3. 'pociągnęłam nosem'....proooooosze nieeeee pisz tego ! ;D
    Nie pisze tego po złości, po prostu to mnie dobija ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wcale nie piszę tego po złości. Nie jestem profesjonalną pisarką dlatego staram się patrzeć na Wasze uwagi. Ograniczam się do pisania pewnych zdań lub też wgl z nich rezygnuję ale nie mogę zmienić wszystkie. W tym rozdziale "pociągnęłam nosem" napisałam tylko jeden raz. Przepraszam,że moje opowiadanie nie jest idealnie i nie spełnia Waszych oczekiwań. Jeśli tam bardzo ten króciutki zwrot Wam przeszkadza to przestanę go pisać... POZDRAWIAM :)

      Usuń