sobota, 13 grudnia 2014

20


*Justin's POV*

Minęło kilka dni odkąd się wybudziłem i leżę w szpitalu. Emily przychodzi do mnie bardzo rzadko, wpada tylko na kilka minut tłumacząc się,że ma mnóstwo nauki. Nie jestem aż tak głupi na jakiego wyglądam i wiem,że coś się musiało stać. Przypuszczam,że jej zachowanie może być związane z Rachel ale przecież to już zamknięty rozdział. Zaczynając od początku... Kilka lat temu wyjechałem z tego miasta mając nadzieję,że ułożę sobie życie na nowo, dokładnie było to po śmierci mojego brata. Wyjechałem do Atlanty, tam też poznałem Rachel. Była ona jedyną bliską mi osobą, po jakimś czasie narodziło się uczucie aż skończyło się to zaręczynami. Myślałem a raczej byłem pewien,że znalazłem kobietę swojego życia, wydawało mi się,że jestem najszczęśliwszym facetem na świecie jednak ta bajka nie mogła trwać wiecznie. Podejrzewałem,że Rachel zdradza mnie z moim byłym przyjacielem i nie myliłem się. Między tą dwójką coś było, od razu zerwałem zaręczyny i wróciłem do rodzinnego miasta gdzie poznałem Emily. Z opowieści Rachel wiem,że dowiedziała się o moim wypadku i przyjechała dlatego,że się martwiła. Na początku w pewnym sensie odczuwałem do niej nienawiść i obrzydzenie jednak czas i otoczenie zmieniło mój tok myślenia. Teraz liczę jedynie na przyjaźń z jej strony. Westchnąłem cicho siadając powoli na szpitalnym łóżku i przeczesałem włosy palcami po czym przeniosłem wzrok na otwierające się drzwi. Na moją twarz mimowolnie wkradł się uśmiech gdy ujrzałem Emily. Dziewczyna uśmiechnęła się lekko wchodząc do środka i rozpięła swoją kurtkę odkładając torbę na krzesło.
- Jak się czujesz? - Spytała siadając na skraju fotela patrząc na mnie z lekkim uśmiechem. Zmarszczyłem brwi dziwiąc się,że nie otrzymałem buziaka na przywitanie i zacząłem bawić się swoimi palcami.
- W porządku. - Mruknąłem i przełknąłem ślinę patrząc uważnie na szatynkę. Em pokiwała głową i zaczęła się rozglądać po sali a następnie wstała i powolnym krokiem podeszła do okna. Zrobiłem to samo co ona i podszedłem do dziewczyny po czym objąłem ją od tyłu.
- Kochanie, o co chodzi? - Wychrypiałem i złożyłem mokry pocałunek na jej karku masując delikatnie jej biodra kciukami. Dziewczyna westchnęła cicho i przechyliła głowę w bok wpatrując się w drzewo tuż obok ulicy. Objąłem ją mocno ramionami i przymknąłem oczy opierając czoło o ramie szatynki.
- Chodzi o Rachel? - Spytałem cicho i przełknąłem ślinę gdy Emi pokiwała głową i spojrzała na mnie. Zaśmiałem się cicho i pokręciłem głową po czym złożyłem słodki pocałunek na skroni Emily.
- Powiedziała,że jesteście razem czy tam byliście. - Em machnęła ręką i westchnęła cicho poprawiając swoją grzywkę, zmarszczyłem brwi patrząc na dziewczynę z uśmeichem i westchnąłem obracając ja w moją stronę.
- To co było pomiędzy mną a Rachel to już zamknięty rozdział, jasne? Teraz Ty się dla mnie liczysz, nikt więcej. Jesteś moją gwiazdką na niebie. - Mruknąłem z uśmiechem i musnąłem czule usta dziewczyny. Z jednej strony trochę bawi mnie to jak Emi jest o mnie zazdrosna jednak z drugiej  jestem na siebie zły ponieważ musi czuć się przeze mnie zaniedbywana. Nie chcę aby myślała,ze jest ktoś lepszy od niej, kto mógłby zająć jej miejsce. To nieprawda i nigdy tak się nie stanie. Emily wypuściła cicho powietrze odsuwając się i zaczęła chodzić po sali zakładając dłonie na piersiach.
- Ona twierdziła inaczej, powiedziała,że tylko się pokłóciliście ale to nic nie zmieniło w Waszym związku. - Prychnąłem cicho kręcąc głowa i usiadłem na fotelu patrząc uważnie na dziewczynę po czym podrapałem się po brodzie.
- To cholerna nieprawda Em. Przyznam coś mnie kiedyś z nią łączyło ale to już zamknięty rozdział. Nie ma Nas, on już jest dla mnie tylko koleżanką, nikim więcej. Musisz mi zaufać Emily, wiesz,że w życiu bym Cię nie skrzywdził. Wolałbym skoczyć z mostu niż zadać Tobie jakąkolwiek krzywdę. - Powiedziałem patrząc ze smutkiem w oczach i spuściłem wzrok bawiąc się moimi palcami a następnie oblizałem wargi.
- Kocham Cię, Em. - Mruknąłem cicho i pociągnąłem nosem podnosząc wzrok. Szatynka podeszła do mnie i przykucnęła łapiąc moją dłoń po czym pocałowała ją przymykając oczy.
- Ja Ciebie też, Justin. - Uśmiechnąłem się szeroko po czym ująłem twarz dziewczyny w dłonie i złączyłem nasze usta. Czy już mówiłem jak bardzo kocham usta Emily? Są takie słodkie, gorące, mógłbym całować je godzinami, bez przerwy.Wstałem nie przerywając pocałunku idąc w stronę łóżka, po czym pchnąłem delikatnie Em tak,że położyła się na szpitalnej pościeli. Mało romantyczne ale cholernie mi tego brakowało. Nie macie pojęcia co czuję zakochany facet gdy nie ma u boku swojej ukochanej kobiety. Brak zwykłego pocałunku jest niczym tortura, nie wspominam już tutaj o seksie. Leżeliśmy tak przez dłuższą chwilę gdy nagle ktoś wszedł do sali. Podniosłem głowę widząc Rachel i westchnąłem cicho. Przeniosłem wzrok na Emily, od razu zobaczyłem niezadowolenie na twarzy dziewczyny,która wstała z łóżka poprawiając ubranie po czym dała mi krótkiego całusa na pożegnanie i wyszła z sali. 

*Emily's POV* 

Zdecydowanie nie lubię a raczej nie cierpię gdy jakaś panna kręci się wokół Justina. Od razu mam wrażenie,że próbuje mi go odebrać. Może i to jest samolubne ale chcę mieć go tylko dla siebie, chcę abym to ja była dla niego najważniejsza. Po prostu nie chcę go stracić. Czasami żal mi samej siebie przez moje zachowanie ale cóż mogę poprawić. Człowiek albo zmienia się bardzo długo albo w ogóle to nie następuje. Założyłam czapkę wzdychając zażenowana i wyszłam ze szpitala. Było już dość zimno w końcu jesień zbliżała się ku końcowi. Nie mogę się doczekać świąt, to jedyny moment w roku w którym jest wszystko idealne, magiczne. Zauważyłam,że odkąd jestem związku i z pewnością mogę przyznać,że jestem szczęśliwa myślę,że wszystko dookoła mnie jest magiczne. Święta są magiczne, jesień jest magiczna, dżem na świeżych tostach jest magiczny, kupa ptaków na chodniku jest magiczna. Tak mniej więcej wygląda życie zakochanej osoby. Zachichotałam cicho w pod nosem idąc przed siebie gdy nagle usłyszałam dzwoniący telefon. Z trudem znalazłam go na dnie mojej torby a następnie leniwie odebrałam poprawiając czapkę. 
- Emily, proszę Cię wracaj szybko do domu. - Mruknął tata a w jego głosie mogłam usłyszeć lekkie zdenerwowanie, zmarszczyłam brwi zatrzymując się na przejściu dla pieszych i westchnęłam cicho.
-A co się stało? Odrobiłam całą prace domową i zrobiłam wszystkie rzeczy o które prosiłeś. Poza tym chciałam się jeszcze spotkać z Kate, dawno nie rozmawiałyśmy. - Przeciągnęłam z dziecinnym jękiem jednak tata ustawił mnie do pionu. 
- Emily nie dyskutuje ze mną, błagam Cię. Masz wrócić jak najszybciej do domu. - Zmarszczyłam brwi i spojrzałam na ekran telefonu gdy mężczyzna rozłączył się i westchnęłam chowając komórkę do telefonu. Po kilku minutach schowałam wróciłam do domu, uniosłam brwi widząc kilka czarnych samochodów przed naszym domem i weszłam do środka. 
- Tato, o co chodzi? - Spytałam wchodząc do salonu i wymamrotałam zwykłe "dzień dobry" widząc kolegów taty z pracy. Rozpięłam swoją kurtkę zdejmując czapkę i usiadłam na fotelu patrząc uważnie na mężczyznę.
-Możesz powiedzieć mi co się takiego stało,że musiałam wrócić? - Spytałam skubiąc skórki przy paznokciach, tata westchnął podchodząc bliżej i usiadł na podłokietniku fotela patrząc na mnie. 
- Nie możesz spotykać się więcej z Justinem - Powiedział stanowczo z rozczarowaniem w głosie na co zmarszczyłam brwi wstając z fotela. - 
- Co? Zwariowałeś? Niby dlaczego mam się przestać z nim spotykać? - Pisnęłam patrząc rozzłoszczona na mężczyznę i odsunęłam się kilka centymetrów w bok. Rozejrzałam się zdezorientowana po salonie starając poukładać sobie w głowie to co własnie powiedział mi tata. Nie mam pojęcia co się dzieje z tym człowiekiem, z każdym dniem robi się coraz bardziej szalony. 
- Mam pewne podejrzenia co do niego... Chcę abyś przestała się z nim spotykać przez jakiś czas, jeśli moje przypuszczenia będą błędne to on wróci do swojej pracy. Emily zaufaj mi, to dla Twojego dobra. - Przełknęłam ślinę ze strachem mając wrażenie,że tata dowiedział się o naszym związku. Ale gdyby tak było to na pewno pewno powiedziałby mi o tym i byłby zły, wściekły a nie taki...dziwny. 
- Niby jakie? - Spytałam unosząc brwi i założyłam ręce na biodrach, jeden z mężczyzn chciał wtrącić się w naszą rozmowę jednak spiorunowałam go wzrokiem. 
- Idź na górę, porozmawiamy wieczorem. - Mruknął oschle tata patrząc na mnie i westchnął cicho gdy prychnełam biorąc swoją torebkę i pobiegłam na górę. Będąc na piętrze usłyszałam rozmowę policjantów.Wiem,że nieładnie jest podsłuchiwać ale w tym momencie nie miałam innego wyboru. Schowałam się za ścianą i zmarszczyłam wzrok starając się usłyszeć jak najwięcej z ich cichej rozmowy. 
- Ona nie może dowiedzieć się o tym,że Justin może współpracować z Luke'em. - Syknął cicho tata patrząc na jednego z dryblasów. Wysoki brunet skinął głową i potarł swoje dłonie. 
- Będziemy mieli go na oku, damy Ci znać jak się czegoś dowiemy. Na razie trzymaj Emily jak najdalej od tego chłopaka, nie wiadomo co między sobą ustalili. - Zmarszczyłam brwi i pokręciłam głową z niedowierzaniem i zamknęłam drzwi najciszej jak tylko mogłam wchodząc do swojego pokoju. To nie możliwe aby Justin w jakikolwiek sposób współpracował z Luke'em. Gdyby tak było nie uratowałby mnie tyle razy, przecież to niedorzeczne. Usiadłam na łóżku chowając twarz w dłoniach, wypuściłam głośno powietrze przymykając oczy po czym sięgnęłam po telefon, który znajdował się w kieszeni mojej kurtki.  

____________________________________
HEJKA WAM!!!! :) 
Dotrzymałam swojego słowa i rozdział pojawił się szybko. Osobiście nie za bardzo mi się podoba ale czasami tak bywa, mam nadzieję,że przynajmniej Wam się podoba. Nawet nie wiecie jak bardzo się cieszę,że już niedługo święta. Będę miała więcej czasu więc będę mogła dodać kilka rozdziałów. 
Pewna dziewczyna wykona zwiastun do tego opowiadania przez co bardzo się cieszę i jestem jej bardzo wdzięczna. Więc, jak Wam się podoba rozdział? Piszcie mi koniecznie co sądzicie. 

DO NASTĘPNEGO, KOCHAM WAS!!!! xoxo

KOMENTUJCIE!!!

ask.fm/fearjbff 

3 komentarze: